Kraków: Hurra, hurra, pełna kultura

źródło: Gazeta Krakowska; autor: Michał

Wyświetlane na telebimach zachęty do kulturalnego dopingu to pomysł krakowskiej grupy ds. bezpieczeństwa na zwalczanie stadionowego chamstwa. Zdaniem Krzysztofa Dratwy, zastępcy prokuratora okręgowego w Krakowie i pomysłodawcy telebimów, taka akcja wspomagałaby wysiłki spikerów, którzy podczas meczów ogłaszają wyniki.

Reklama

- Kibice, zamiast obrzucać się wyzwiskami, zajęliby się kulturalnym dopingiem - twierdzi prokurator Dratwa. Pomysł wyłonił się w trakcie spotkań grupy ds. bezpieczeństwa imprez masowych, złożonej z prokuratorów, policjantów i pełnomocnika prezydenta Jacka Majchrowskiego. Czy gdzieś już się sprawdził? - Nie mam takich danych, ale kto powiedział, że Kraków nie może być pierwszy? - odpowiada pytaniem prokurator.

Filmik niech leci

W kręgach kibiców nowa idea wzbudziła mieszane uczucia. - To nie zadziała. Na Wiśle i na Cracovii są tak zwani zapiewajłowie, którzy intonują przyśpiewki, które wszyscy podchwytują. Hasła "hurra" I "gol" raczej tego nie zlikwidują - mówi kibic Cracovii. - Może lepiej od razu reagować na przykład na śpiewy o "Żydach", a nie wyrzucać pieniądze na telebimy. - Pokręcony pomysł! Filmik niech se leci. I tak będziemy śpiewać to co zawsze - mówi kibic Wisły. Ze sceptycyzmem do pomysłu podchodzą też same kluby.

- Przepisy Polskiego Związku Piłki Nożnej mówią, że nie można w ten sposób dopingować drużyn. Spiker to nie wodzirej - zastrzega Rafał Wysocki, członek zarządu Cracovii. - Poza tym, jeden pomysł nic nie zmieni, trzeba kompleksowej przebudowy stadionu.

Nieco łaskawsza dla idei prokuratora Dratwy jest Wisła. - To niezły pomysł, tak jak każda propozycja unowocześnienia stadionu. Gdy będzie lepiej, zachęci to do przychodzenia innych, mniej agresywnych kibiców - uważa Szymon Kaczmarczyk z działu marketingu Wisły.

Amerykańskie doświadczenia

Kibice i kluby są sceptyczni, jednak okazuje się, że skuteczność idei "ukulturalniania" kibiców ma pośrednie potwierdzenie w badaniach amerykańskich naukowców. Dowiedli oni, że np. pozytywne hasła wypisywane na murach służą obniżeniu poziomu agresji. - Nie kierowałem się badaniami, choć doświadczenia amerykańskie są mi bliskie - przyznaje prokurator Dratwa.

- Istotnie, jeśli młody człowiek jest pobudzony i nakieruje się jego emocje w pozytywnym kierunku, można uzyskać dobry efekt. Jednak zamiast napisów lepiej umieszczać na telebimach uśmiechnięte twarze albo ładne dziewczyny.

Takie obrazki będą działać jak podprogowe sugestie - tłumaczy profesor Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodaje jednocześnie, że napisy wpływają na emocje w znikomym stopniu i stanowią jedynie wsparcie dla innych działań. - Nie ma się co oszukiwać, na groźnych chuliganów działają jedynie sankcje - dodaje. Podobnego zdania jest Robert Szymański, prezes Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. - Pomysł dobry, ale nie na krakowskie derby - kwituje.

Gdzie ta kasa?

Czas pokaże, kto ma rację. Choć już na początku pojawia się odwieczny problem: kto za to wszystko zapłaci? Stadiony są własnością miasta, kluby je tylko dzierżawią. - Klub miał problemy z pozyskaniem od miasta pieniędzy nawet na tak błahą rzecz jak "kołowrotek" przy wejściu - denerwuje się Robert Szymański. Kluby będą miały okazję omówić między innymi tę kwestię za dwa tygodnie, gdy razem spotkają się z krakowską grupą do spraw bezpieczeństwa.

Autor: Marta Paluch, Gazeta Krakowska, 24.05.2007

Reklama