Na Stadionie Dziesięciolecia zostanie bazar?

źródło: Gazeta.pl; autor: Michał

Handel na Stadionie Dziesięciolecia miał się skończyć w połowie roku, ale kupcy zostają. Wczoraj poinformował ich o tym Centralny Ośrodek Sportu.

Reklama

- Nie ma już niebezpieczeństwa, że od pierwszego lipca kupcy stracą miejsca pracy - cieszy się Bożenna Kolba, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kupców i Drobnej Wytwórczości. Wczoraj rozmawiała z Krzysztofem Sińskim, dyrektorem Centralnego Ośrodka Sportu. Na spotkaniu byli też przedstawiciele nowo powołanego stowarzyszenia kupców stadionu. Kupcy ostro walczą o pozostawienie handlu w tym miejscu, od chwili gdy premier Jarosław Kaczyński ogłosił decyzję o budowie stadionu narodowego. Padły zapowiedzi, że Jarmark Europa zostanie tylko do 30 czerwca, bo potem prowadząca go spółka Damis nie dostanie kolejnej umowy.

- Damis ma po tym terminie miesiąc na uprzątnięcie terenu i przekazanie go pod inwestycję - tłumaczy Marta Fijałkowska, rzeczniczka COS.

Według jej zapowiedzi kupcy zostaną jednak dłużej, aż do rozpoczęcia budowy stadionu. - Ogłosimy konkurs, żeby wyłonić tymczasowego dzierżawcę terenu, który będzie z nimi podpisywać umowy pomostowe - mówi Fijałkowska.

Kiedy handel ostatecznie zniknie ze Stadionu Dziesięciolecia, tego w COS nie potrafią powiedzieć. Bo nikt nie zna nawet przybliżonej daty wejścia na plac budowy. Dlaczego? Podległy Ministerstwo Sportu COS zrzuca winę na stołeczny ratusz.

- W marcu zeszłego roku złożyliśmy wniosek o wydanie warunków zabudowy i do dzisiaj ich nie otrzymaliśmy - tłumaczy Marta Fijałkowska. - Bez nich nie możemy ogłosić konkursu na koncepcję stadionu narodowego. Dlatego dziś nie znamy daty rozpoczęcia inwestycji.

Kupcy bardzo liczą na to, że nie będą musieli rezygnować z handlu nawet wtedy, gdy stadion narodowy będzie otwarty. Deklarują, że są gotowi zbudować dla siebie dom towarowy tuż obok obiektów sportowych.

Co na to władze miasta? Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz: - Problem polega na tym, że teren należy do skarbu państwa i to rząd musi powiedzieć, czego chce. Co do starań o warunki zabudowy, to odkąd jestem prezydentem, nikt z COS nie monitował w tej sprawie. Zwykle, gdy ludzie nie mogą się czegoś doczekać, piszą, dzwonią, skarżą się.

autor: Małgorzata Zubik, "Gazeta Wyborcza"

Reklama