"Ta oferta budowy stadionu Legii to nonsens"

źródło: Nasza Legia; autor: qvist

Władze Legii są oburzone ofertą, jaką złożyło niemieckie konsorcjum HMB Stadien und Sportstattenbau GmbH. „Rozstrzygnięcie tego przetargu oznaczałoby bankructwo Legii!” – ostrzega Paweł Kosmala, wiceprezes Rady Nadzorczej KP Legia.

Reklama

Miejscy decydenci są jednak pełni optymizmu. W środę odbędzie się posiedzenie komisji przetargowej pod przewodnictwem Michała Borowskiego, Naczelnego Architekta Warszawy. To właśnie na tym posiedzeniu mogą rozstrzygnąć się losy przetargu – przedstawione zostaną bowiem wyniki analizy prawnej niemieckiej oferty. Dalej sytuacja może pójść w trzech kierunkach. Jeśli oferta nie spełni warunków przetargu, zostanie on unieważniony. Jeśli natomiast komisja uzna, że wszystko w niej jest poprawne, zostanie zaakceptowana bądź – w przypadku drobnych uchybień – oferent poproszony będzie o nadesłanie dodatkowych informacji.

Najwięcej emocji w całym przedsięwzięciu wzbudza oczywiście to, jakie korzyści z pozytywnego rozstrzygnięcia przetargu będzie miał nasz klub. „Legia może być spokojna o swój byt” – twierdzi Borowski. „Operator będzie dofinansowywał klub kwotami liczonymi w dziesiątkach milionów złotych. Wszyscy rozumiemy, że obecność Legii na nowym stadionie jest absolutnie konieczna dla opłacalności całej inwestycji”. Wygląda jednak na to, że słowa Borowskiego są tylko czczym gadaniem, nie potwierdzonym w dodatku żadnym formalnym zapisem. W ofercie znajdziemy natomiast inny ciekawy zapis – jest już pewne, że wszelkie przychody z rozgrywanych przez Legię meczów trafią do kieszeni operatora. W ostatnich dniach oferta trafiła do ITI, a jej analiza wręcz przeraziła właścicieli naszego klubu. „Pan Borowski chyba nie czytał tej oferty, skoro uważa, że klub Legia będzie korzystał na tej umowie finansowo. Jest zupełnie odwrotnie – to ekstremalnie niekorzystna dla nas umowa. Jej przyjęcie oznaczałoby bankructwo klubu, a na pewno niemożliwa byłaby jego egzystencja na nowym stadionie. Oferta niemieckiego konsorcjum oznacza, że Legia nie będzie otrzymywała ani grosza z tytułu rozgrywania meczów na tym stadionie. Powtarzam, ani grosza z biletów, reklamy stadionowej, cateringu, lóż, a więc żadnych dochodów, które przecież stanowią podstawę egzystencji klubu – każdego klubu. Wszystko, powtarzam, wszystko, ma zgarniać konsorcjum, które wybuduje stadion. I to przez 16 lat od wybudowania obiektu! Aż do 2025 roku! Czy można wyobrazić sobie podobny nonsens? To jest skrajnie absurdalne i pozbawione jakiegokolwiek sensu. Takie pomysły to obraza dla ludzkiego umysłu” – odpowiada oburzony Kosmala. ITI będzie teraz szukało wad prawnych w dokumentach złożonych przez Niemców, ale wydaje się, że nawet gdyby oferta była idealna pod względem prawnym, nie ma najmniejszych szans na realizację tego projektu. Skoro Legia nie będzie mogła zarabiać na siebie na nowym stadionie, nikt przy zdrowych zmysłach nie podpisze umowy dotyczącej użytkowania stadionu przez nasz klub na warunkach zawartych w przetargu. Wątpliwe jest zaś, by bez umowy z Legią niemiecki operator otrzymał kredyt na budowę obiektu. To swoisty paradoks – radni wiedzą, że stadion bez Legii nie ma prawa bytu, a jednocześnie chcieliby widzieć na nim Legię jedynie w roli gościa, który „charytatywnie” zagra na obiekcie mecz, pozwalając by zyski spłynęły do obcej kieszeni. Gdzie tu logika?

Tymczasem Borowski jest pełen uznania dla oferty złożonej przez Niemców. „Z przesłanych planów wyłania się obraz stadionu nowoczesnego, eleganckiego, a przede wszystkim wielofunkcyjnego. Istotną zaletą będzie możliwość organizowania w ciągu roku dwukrotnie, albo nawet trzykrotnie więcej imprez niż na dotychczasowym stadionie” – zachwyca się architekt. „To ponownie dowodzi, że pan Borowski nie ma zielonego pojęcia, na czym właściwie powinien polegać projekt budowy stadionu dla Legii. Powtarzam: dla Legii” – denerwuje się Kosmala. „Dla kogo ma być wobec tego budowany ten stadion? Bo na pewno nie dla naszego klubu, który na tych warunkach na pewno na nim nie zagra” – mocno podkreśla. Na co więc obecnie liczy Legia? Przede wszystkim na zdrowy rozsądek po prezydenta Warszawy, Kazimierza Marcinkiewicza, którego głos będzie w tym przetargu decydujący. Właściciele Legii na pewno chcieliby, aby władze miasta wybudowały stadion na takich warunkach, na jakich zrobiono to w Poznaniu czy Krakowie. I nie tylko tam, bo w większości europejskich miast z powodzeniem działa następujący model: miasto buduje obiekt, klub go dzierżawi. Pomysł Rady Warszawy, narzucający na operatora połowę kosztów budowy obiektu, stwarza natomiast problemy nie do przeskoczenia. Ciekawe czy ktoś rozliczy „pomysłowych” radnych z czasu, jaki do tej pory straciła Legia?

„Nie znajduję słów, które bez obrazy osób odpowiedzialnych za ten knot, wyrażałyby moje oburzenie. Straciliśmy dwa kolejne lata, a przecież od początku mówiliśmy podczas negocjacji, że tak to się skończy, że nie da się zrealizować tej inwestycji w taki sposób, jak to sobie wymyśliły władze miasta. Wiedzieliśmy, że ten pomysł był od początku ciężko chory, a teraz tylko okazało się, że tak naprawdę był śmiertelnie chory. Nie możemy też wyjść z podziwu, że poważne konsorcjum zawarło w swej ofercie tak absurdalne założenia. To rzeczywiście byłby przełomowy w skali światowej model działania klubu piłkarskiego – gra i nic z tego nie ma. Ja zabieram wszystko, a ty grzecznie przychodzisz za tydzień i znowu nabijasz mi kabzę. I tak przez 16 lat. Super założenie. Gratuluję dobrego samopoczucia ale proponuję, żeby pomysł zrealizować gdzie indziej, bo my jeszcze nie straciliśmy rozumu” – ostro podsumowuje sprawę Paweł Kosmala.

Reklama