Anglia: Kibice po raz pierwszy pojawili się na Everton Stadium!
źródło: Stadiony.net; autor: Jakub Ducki
Mroźny poniedziałkowy wieczór nad brzegiem Mersey zapisał się jako dzień, w którym fani po raz pierwszy ujrzeli swój nowy stadion. Po czterech latach budowy, Bramley-Moore Dock Stadium otworzył swoje podwoje dla 10 000 szczęśliwych kibiców.
Reklama
Monumentalna inwestycja i architektoniczny majstersztyk
Bramley-Moore Dock Stadium o pojemności 52 888 miejsc, najprawdopodobniej siódmy co do wielkości w następnym sezonie Premier League, został wybrany do organizacji meczów na Euro 2028. Obiekt zmieni przyszłość Evertonu, ale i całego Liverpoolu, przyczyniając się do wzrostu lokalnej gospodarki o około 1,3 miliarda funtów oraz generując tysiące miejsc pracy.
Nie sposób przeoczyć tej nowoczesnej konstrukcji, gdy podąża się Liverpool's Dock Road. Gigantyczna stalowa siatka połączona z charakterystyczną czerwoną cegłą nawiązuje do historii tego miejsca, łącząc przeszłość z przyszłością. Z myślą o zachowaniu lokalnego dziedzictwa pieczołowicie odrestaurowano elementy dawnej infrastruktury, takie jak stare tory kolejowe oraz wpisaną na listę zabytków wieżę hydrauliczną klasy II.
Sam proces budowy stadionu był logistycznym wyzwaniem. Wypełnienie doku zajęło trzy miesiące – 480 000 metrów sześciennych piasku wydobytego z Morza Irlandzkiego posłużyło jako fundament pod nowy obiekt. Wcześniej trzeba było usunąć dwanaście niewybuchów z czasów II wojny światowej, które zalegały w głębinach.
Tweet Everton Stadium https://x.com/evertonstadium/status/1891559833632993707
— Everton Stadium (@EvertonStadium) May 23, 2024
„To nie z tego świata”
Już pierwsze chwile na stadionie robią ogromne wrażenie. Trybuna południowa, która docelowo pomieści 14 000 osób, wyróżnia się stromym nachyleniem – maksymalnym dopuszczalnym przez przepisy, aby kibice mogli być jak najbliżej boiska. Na jej szczycie znajduje się ogromne szklane okno, przez które rozpościera się spektakularny widok na panoramę Liverpoolu.
To nie z tego świata
– mówi Andy, długoletni posiadacz karnetu na Goodison Park. „Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego stadionu. Wszyscy są podekscytowani, starzy i młodzi. Opuszczenie Goodison będzie ciężkim przeżyciem, ale kiedy to zobaczysz, wszyscy będą ci zazdrościć”.
Na każdym końcu boiska umieszczono dwa ogromne ekrany, a system nagłośnienia jest tak potężny, że prawdopodobnie słychać go po drugiej stronie rzeki. Tradycja również została zachowana – piłkarze weszli na murawę przy dźwiękach z serialu Z-Cars
, podobnie jak od ponad pół wieku na Goodison.
Wrażenia kulinarne również odbiegają od standardów starego stadionu. Obok klasycznych placków znajdziemy m.in. koreańskiego kurczaka na patyku oraz z solą i pieprzem. Furorę robi również pączek The Toffees
– jego niebieski lukier zdobił usta wielu kibiców.
Tweet Everton FC https://x.com/everton/status/1891609596495548457
— Everton FC (@Everton) May 23, 2024
Przeprowadzka z elementami do dopracowania
Dla wielu fanów przeprowadzka oznacza początek nowego rozdziału. To zapiera dech w piersiach. Goodison było naszym duchowym domem, ale nie można tego zarzucić. Dzięki temu jesteśmy na bieżąco z najlepszymi
– podkreśla Dave, kolejny posiadacz karnetu sezonowego.
Mimo że pierwszy mecz zakończył się porażką młodzieżowej drużyny Evertonu 1:2, wynik był sprawą drugorzędną. Najważniejsza była okazja, by po raz pierwszy usiąść na nowym stadionie i poczuć jego atmosferę.
Jednak nie wszystko przebiega bezproblemowo. Władze Liverpoolu wprowadziły kontrowersyjne ograniczenia parkowania w promieniu 30 minut spacerem od stadionu, obowiązujące przez cały rok, co wywołało protesty lokalnych mieszkańców i przedsiębiorców. Ponad 7000 osób podpisało petycję wzywającą do zniesienia tych regulacji. Nie najlepiej przyjęto również nową strefę kibica na pobliskiej stacji Sandhills – póki co to jedynie asfalt i barierki, bez osłony przed warunkami atmosferycznymi.
Tweet Everton Stadium https://x.com/evertonstadium/status/1891612338236620854
— Everton Stadium (@EvertonStadium) May 23, 2024
Reklama