Hiszpania: Mestalla eksploduje po upokarzającej porażce. Setki protestujących

źródło: Stadiony.net; autor: Miguel Ciołczyk Garcia

Hiszpania: Mestalla eksploduje po upokarzającej porażce. Setki protestujących Niezależnie od tego, czy jest się kibicem Valencii, czy nie, widok historycznego klubu, który po zaledwie 10 meczach jedną nogą jest w drugiej lidze, boli. Porażka z Las Palmas sprawiła, że Valencianiści nie są już rozczarowani. Mają dość. Do tego stopnia, że musiała interweniować policja, by przedstawiciele klubu i piłkarze mogli opuścić Mestalla.

Reklama

Valencia tonie na Mestalla

Wszystko zzaczęła się dobrze. Valencia objęła prowadzenie po rzucie karnym pewnie wykorzystanym przez Pepelu w 14. minucie. Przez następne dziesięć minut Cillessen musiał zatrzymywać jeden strzał za drugim, aby utrzymać Las Palmas w grze. Wysiłki bramkarza zostały nagrodzone, gdyż tuż przed przerwą wynik wyrównał Álex Muñoz, a piłkarze Valencii udali się do szatni wśród gwizdów.

Po powrocie na murawę Kanaryjczycy nie zdjęli nogi z gazu i już na początku drugiej połowy Fabio Silva zdobył bramkę na 1:2. Mecz stał się bardzo napięty, a po przepychance między zawodnikami sędzia wyrzucił Pepelu za uderzenie Kiriana Rodrígueza. Murciélagos, grając w dziesięcioosobowym składzie, stracili w 83. minucie bramkę na 1:3. Dopiero w 93. minucie zaliczyli trafienie kontaktowe, ale pozostałe pięć minut doliczonego czasu nie wystarczyło na wyszarpanie remisu. 42 453 kibiców zgromadzonych na trybunach zobaczyło jak Las Palmas, które nie wygrało żadnego meczu ligowego od 253 dni, zgarnia wszystkie trzy punkty na Mestalla, a Valencia spada na ostatnie miejsce w tabeli.

Setki kibiców protestują pod bramami Mestalla

Już przed meczem wielu kibiców protestowało przed Mestallą przeciwko aresztowaniu pary fanów podczas ich pobytu w Singapurze za wywieszenie transparentu z napisem Lim go home. Sytuacja powtórzyła się po meczu, kiedy setki kibiców zostało przed stadionem, aby protestować przeciwko zarządowi klubu i jego sportowemu upadkowi przy okrzykach Nie wyjdziecie stąd. Większość kibiców zgromadziła się przy wyjściu dla VIP-ów, a niektórzy także przy wyjściu z garażu, w którym piłkarze zostawiają swoje samochody.

Policja musiała interweniować, aby zapewnić kierownictwu klubu i ekipie Rubéna Barajy bezpieczne opuszczenie obiektu. Funkcjonariusze ruszyli na kibiców, a w trakcie zamieszek spłonął kontener na śmieci. Przedstawiciele klubu musieli opuścić stadion innym wyjściem, a piłkarze wyszli półtorej godziny po końcowym gwizdku.

Reklama