Francja: Girondins Bordeaux chce zostać na Matmut Atlantique. Brakuje pieniędzy
źródło: L’Équipe, Ouest-France, Stadiony.net; autor: Miguel Ciołczyk Garcia
Tragiczna saga trwa. Po zrezygnowaniu z zawodowego statusu, bankructwie klubu i rozwiązaniu kontraktów z zawodnikami, sytuacja Girondins jest opłakana. Na domiar złego, operator stadionu Matmut Atlantique zażądał renegocjacji umowy o użytkowaniu stadionu. Rozmowy mają już się toczyć.
Reklama
Renegocjacja umowy z bankrutem
Od końca lipca, gdy się po raz pierwszy poinformowaliśmy o problemach Girondins i ich wpływie na stadion, sytuacja klubu pogorszyła się. Wtedy prezes SBA – operatora Matmut Atlantique – Loïc Duroselle, mówił, że jest zbyt wcześnie by mówić o wpływie bankructwa Girondins na stadion, bo „sytuacja sportowa, finansowa i prawna klubu musi najpierw zostać w pełni wyjaśniona”. Najwyraźniej już jest wszystko jasne, bo SBA poprosiła miasto o renegocjację umowy.
Powodem jest oczywiście ogłoszenie bankructwa i zrezygnowanie przez klub z zawodowego statusu, co oznacza automatyczne rozwiązanie umów z wszystkimi zawodnikami i spadek. Jak się okazało 1 sierpnia, nie do trzeciej, ale aż czwartej ligi – Championnat National 2. Klub ma czas do dziś, by odwołać się od decyzji.
W efekcie sześciokrotny Mistrz Francji zostanie zmuszony do odbudowania się od podstaw w niższej lidze, a Bordeaux, szóste co do wielkości miasto we Francji, zostanie bez zawodowej drużyny piłkarskiej. Oznacza to też, że jeden z najnowocześniejszych stadionów w kraju wypadnie z zawodowej piłki.
„Krytyczna” sytuacja
Jak podaje Ouest-France, spółka chce renegocjacji umowy i argumentuje, że nowoczesny stadion o pojemności 42 000 miejsc nie może służyć grze w 4 lidze, bo to doprowadzi do finansowej ruiny. Uważa też, że Girondins Bordeaux rezygnując z zawodowego statusu zrzekł się automatycznie gry na zawodowym obiekcie, za który powinien płacić 3,85 mln € rocznie.
Roczny deficyt miał dotychczas wynosić 2-3 mln € z powodu gry w Ligue 2, przez co SBA już wcześniej wzywało do renegocjacji. Teraz w obliczu „bezprecedensowej” i „krytycznej” sytuacji firma jest bardziej stanowcza. „SBA wzywa Metropolię Bordeaux do zwołania szybkiego spotkania stron zaangażowanych w funkcjonowanie stadionu w celu [...] rozważenia wszelkich rozwiązań, które mogą zostać zaproponowane” – podaje komunikat. Bankructwo klubu oznacza, że to właściciel, czyli miasto, pokryje czynsz.
Girondins chcą zostać na Matmut Atlantique
Dalszy los stadionu nie jest jednak jasny. Wizja pozyskania innego gospodarza dla stadionu wydaje się bardzo trudna, zwłaszcza tuż przed rozpoczęciem sezonu. Zamienienie stadionu w halę koncertową mogłoby uratować choć część dochodów, jednak te spadną w 2025 roku wraz z końcem umowy o nazwę stadionu z ubezpieczycielem Mamut. Wątpliwe jest, aby inna firma chciała zawrzeć umowę sponsorską w obecnej sytuacji.
L’Équipe podało, że Girondins zamierzają pozostać na stadionie, jednak nie są w stanie zapłacić czynszu. Według gazety toczą się już rozmowy między klubem a miastem, by znaleźć optymalne rozwiązanie. Nie jest jednak jasne, czy w ksztacie, o który prosiła SBA. Nawet jeśli rozmowy doprowadzą do wypracowania nowej umowy, to kwestia utrzymania obiektu, obniżone przychody i rosnące długi powodują, że widmo zamknięcia stadionu wybudowanego na Euro 2016 wisi wciąż nad Bordeaux.
Reklama