Częstochowa: Prowizorka w październiku, docelowy stadion... może kiedyś
źródło: własne [MK]; autor: michał
Najwcześniej w sierpniu stadion Rakowa będzie gotowy warunkowo. Skompletowany będzie dopiero w październiku, z kolei widoków na coś lepszego od modułowej konstrukcji na razie nie ma.
Reklama
Częstochowski urząd miasta potwierdził, że dopiero 15 października zakończą się prace nad przebudową stadionu Rakowa przy Limanowskiego. Zadanie planowane na 8 miesięcy zostanie zrealizowane w 15 miesięcy. Opóźnienie głównego wykonawcy, firmy InterHall, wyniesie zatem 90% wyjściowego harmonogramu, dokładnie 6 miesięcy i 24 dni.
Przyczyn opóźnień jest kilka. Już po paru miesiącach prac wykonawca sygnalizował, że pandemia COVID-19 wymusi opóźnienia na budowie. Kolejne opóźnienia spowodowane zostały – jak to ujęło miasto – realizacją dodatkowych zadań zleconych przez PZPN i policję. Chodzi przede wszystkim o stanowisko dowodzenia i pomieszczenie spikera czy dodatkowe toalety dla VIP-ów.
Sęk w tym, że nie powinno to być dla Częstochowy dodatkiem, ponieważ to wymogi ujęte w podręczniku licencyjnym. Skoro miasto obrało sobie za cel realizację „wersji minimum” dla spełnienia wymogów Ekstraklasy, to miało jednocześnie obowiązek wiedzieć, że nie ma mowy o licencji bez np. stanowiska dowodzenia. Tymczasem sprawdziliśmy i faktycznie o stanowisku dowodzenia nie ma w ogóle mowy w specyfikacji istotnych warunków przetargu.
© zDrona
Zresztą, zakres prac powinien być konsultowany z PZPN i policją na tyle wcześnie, by wspomniane prace nie stanowiły powodu do opóźnień. Fakt, że podniosły koszt realizacji inwestycji o 1,6 mln zł, można zrozumieć. Jednak kolejny poślizg z takiego powodu idzie na konto nieprzygotowanego inwestora.
Ostatni wymieniany obecnie powód opóźnień to problemy z dostawami komponentów, również tych dla podstawowych elementów stadionu. Rynek budowlany jest obecnie rozchwiany, a ceny szybują w górę niemal z tygodnia na tydzień, więc ta okoliczność nie obciąża ani inwestora, ani wykonawcy.
Opóźnienia kosztowne dla Rakowa
W rundzie wiosennej 2020/21 Raków za każdy mecz rozegrany poza Częstochową (w praktyce 5) musiał płacić 30 tys. zł kary. Teraz, gdy klub na boisku przeżywa najlepszy okres w swojej historii, wciąż pozostaje bezdomny.
Zdobywca Pucharu i Superpucharu Polski musi grać w II rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji w Bielsku-Białej. Wczoraj zespół poznał rywala w kolejnej rundzie, jeśli uda się do niej przejść. To wielki Rubin Kazań, z którym w sierpniu również przyjdzie grać poza Częstochową.
To niestety nie koniec problemów. Raków już zgłosił wniosek, by sezon 2021/22 w Ekstraklasie rozpocząć na wyjeździe. Do czasu pierwszego meczu u siebie (1 sierpnia, przeciwko Jagiellonii) doraźny obiekt nie będzie gotowy, dlatego to Raków ruszy do Białegostoku. Dopiero 6 sierpnia inwestycja będzie na tyle zaawansowana, by otrzymać warunkową zgodę na dopuszczenie do rozgrywek.
Stadion do spółki ze Skrą?
Problem w Częstochowie ma zresztą nie tylko Raków, ale również Skra, której udało się awansować do I Ligi. Zespół nie będzie mógł rozgrywać meczów u siebie z powodu zbyt słabej infrastruktury, dlatego chce dołączyć do Rakowa i występować przy Limanowskiego. To z kolei rodzi obawy o jakość boiska, które zostało świeżo położone i może czekać je wzmożone użytkowanie.
A co z prawdziwym stadionem? Na razie bez szans
Urząd miasta w Częstochowie w ostatnich dniach zapewniał kilkakrotnie, że szykuje się już do drugiego etapu inwestycji w stadion, zaplanowanego na 2022 rok. Jednak to nie stadion jest przedmiotem planowanych działań, lecz infrastruktura uzupełniająca dla centrum piłki nożnej. Ma ona służyć sportowcom-amatorom i piłkarzom pierwszego składu, ale w kwestii organizacji meczów jest bez znaczenia. W dodatku, miasto musi najpierw otrzymać dofinansowanie na ten projekt, a decyzja jeszcze nie zapadła.
Problemem Częstochowy są lata zaniechań, ale i trudne okoliczności. Miasto należy do tych bardzo dotkniętych przez rządowe zmiany podatkowe oraz te wcześniejsze, choćby związane z finansowaniem oświaty. W skrócie: samorządy mają większe obciążenia finansowe, a coraz mniejsze przychody. Coraz trudniej więc wygospodarować środki na duże inwestycje. W dodatku, galopujące ceny materiałów i robocizny sprawiają, że jakikolwiek przetarg w tej chwili stwarza ryzyko bardzo wygórowanych ofert.
Bez dofinansowania ani rusz
W tak trudnej sytuacji trzeba liczyć na środki zewnętrzne. Jednak ministerstwo sportu na stadion do rozgrywek zawodowych nie dołoży, bo takich inwestycji obecnie nie wspiera. Również Unia Europejska już od dekady nie dotuje w naszym kraju tego rodzaju projektów.
Teoretycznie szansą dla Częstochowy może być tzw. Polski Ład, w którym dotowanie inwestycji sportowych sumami nawet 90% jest możliwe. Brzmi pięknie, nawet zbyt pięknie. Polski Ład ma bowiem bardzo uznaniowe zasady przyznawania środków. Dokładnie tak, jak niedawny Fundusz Inwestycji Lokalnych. W tym ostatnim Częstochowa zgłaszała projekty do każdego naboru, ale jakiekolwiek środki otrzymała tylko w pierwszym.
Dlatego trudno liczyć, że Polski Ład pozwoli zbudować większy i bardziej docelowy stadion w Częstochowie. Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk szansę widzi przede wszystkim w Unii Europejskiej. W nowej perspektywie mogą być uwzględnione obiekty sportowe, ale… nie muszą.
– Jesteśmy tuż przed kolejnym okresem programowania środków unijnych. Żeby wykorzystać naszą obecność w UE, powinniśmy przede wszystkim zabezpieczyć pieniądze na wkłady własne do inwestycji, które mogą być dofinansowane środkami europejskimi. Kiedy poznamy odpowiedź na to, ile jest tych pieniędzy i na co można je przeznaczyć, oraz jakie ważne potrzeby częstochowian będziemy mogli zabezpieczyć z tych środków, to wtedy będzie można się zastanowić, czy wystarczy jeszcze pieniędzy i na jakie zadania, gdzie tego dofinansowania nie będzie
– stwierdził prezydent Krzysztof Matyjaszczyk w świeżym wywiadzie z PortalSamorzadowy.pl.
Autor: Michał Karaś
Reklama