Nowy projekt i budowa: Zbudowali stadion, zapomnieli tylko o jednym...
źródło: własne [MK]; autor: michał
Budowa nowego stadionu w tureckim Çorum była mozolna, przeciągała się latami i pochłonęła znacznie więcej niż miała pochłonąć. A gdy już się skończyła, władze zauważyły, że... stadion powstał stanowczo za blisko wielkiego szpitala.
Reklama
Çorum to niewielkie miasto (ok. 160 tys. mieszkańców) w północnej Anatolii, jedno z ponad 30 w Turcji, które w kończącej się dekadzie zdecydowało się na budowę nowego stadionu. Inaczej niż większość ośrodków, Çorum postanowiło sfinansować prace samodzielnie zamiast liczyć na administrację centralną (zwykle rolę inwestora pełni Ministerstwo Młodzieży i Sportu lub TOKI – główna agencja budownictwa mieszkaniowego).
© VRTURU
Miasto miało wydać na budowę 60 mln lir, jednak nawet tej sumy nie miało. Tymczasem budowa okazała się znacznie droższa niż planowano, więc część zadłużenia wobec wykonawcy spłacano w postaci miejskich działek pod inwestycje. Według informacji Agencji Anadolu w sumie trzeba było wydać aż 160 mln lir (obecnie ok. 80 mln zł). Dodatkowe środki zapewnił krajowy totalizator.
W parze z brakującymi pieniędzmi szły przestoje na budowie, dlatego do dziś obiektu dla 15 tys. widzów nie otwarto, choć miał być gotowy w lipcu 2018 roku. Dwa lata opóźnienia to efekt również koronawirusa, ale nie tylko. Okazało się, że zainstalowane w 2019 krzesełka wymagają wymiany i w efekcie dopiero w połowie czerwca tego roku wykonawca oddał obiekt miastu. Dwa tygodnie później samorząd przekazał go z kolei Ministerstwu Młodzieży i Sportu, którego lokalny oddział przejmie zarząd nad areną.
Dlaczego nie ma otwarcia?
Po długiej i boleśnie opóźnionej inwestycji dla Çorum FK (trzecia liga) i historycznego Çorumsporu (lokalna liga amatorska) wydawało się, że otwarcie jest kwestią tygodni. Pojawiła się nawet zapowiedź, że oficjalnej inauguracji dokonają prezydent Recep Tayyip Erdoğan oraz minister sportu Muharrem Kasapoğlu. Tyle że inauguracji nie ma od półtora miesiąca i nowego terminu nie znamy. Dlaczego?
Okazało się, że nowy miejski stadion powstał stanowczo za blisko zbudowanego równocześnie szpitala dla ok. 800 pacjentów. Oba budynki dzieli tylko 130 metrów i nie ma między nimi żadnej bariery, jedynie płaski parking. To z kolei oznacza, że podczas meczów pacjenci mieliby większy od dopuszczalnego poziom hałasu.
Ponieważ oba obiekty są zupełnie nowe, o burzeniu nie ma mowy. W tej chwili inżynierowie pracują nad rozwiązaniami, które pozwolą maksymalnie odizolować je dźwiękowo od siebie. Na pewno będzie to bardzo drogie, choć szczegóły nie są znane.
Choć z pluralizmem w tureckich mediach nie jest ostatnimi laty najlepiej (a oba projekty pilotowali wysocy urzędnicy partii rządzącej), to inwestycje w szpital i stadion stały się błyskawicznie obiektem krytyki medialnej w całym kraju. Choć prowadzono je niemal równocześnie (szpital zaczął rosnąć 2 lata wcześniej) i pilotowało je kilka instytucji od szczebla lokalnego po centralny, to nikt przez lata nie wpadł na to, że są za blisko, by mogły równolegle funkcjonować.
Reklama