Tego lata za bramkami na stadionie West Hamu miały zostać ustawione nowe sektory, przybliżone do boiska znacząco względem dotychczasowych. Operację trzeba było jednak wstrzymać.

14 miesięcy tymu West Ham ogłosił, że przebuduje dolne trybuny za bramkami. Decyzję tłumaczono tym, że widzowie są obecnie za daleko od boiska i chodzi o ich komfort. Nie jest to rzetelne uzasadnienie, bowiem chodzi przede wszystkim o pieniądze i logistykę.

Obecne trybuny są bardzo pracochłonne i drogie w corocznej rekonfiguracji, gdy latem London Stadium przyjmuje zawody lekkoatletyczne i baseballowe. Dotychczasowa konstrukcja wymuszała roczny koszt w granicach 4-6 mln funtów. Nowa ma kosztować tylko 11,5 mln funtów w okresie 7 lat, wliczając dostawę samych sektorów.

Dlatego fakt, że część widzów przysunie się do boiska o maksymalnie 4 metry (większość znacznie mniej, a niektórzy wręcz od boiska się oddalą), nie powinien być traktowany jako główna motywacja. Tym bardziej, że wskutek zmian co najmniej 300 z 3600 osób na każdej z nowych trybun nie będzie mieć dachu nad głową, więc to poprawa dyskusyjna.

Za przeprowadzenie wymiany konstrukcji odpowiadać ma firma Arena Events Group, która już wyprodukowała składaną stalową konstrukcję nowych trybun. Problemem jest jednak termin ich instalacji.

Pierwotnie planowano wymianę tego lata, pomiędzy sezonami Premier League. Niestety, pandemia koronawirusa najpewniej to uniemożliwi, jeśli obecny sezon ma być dokończony. Gdyby mecze miały się nie odbyć wcale, czasu na wymianę może jednak wystarczyć.