Rio de Janeiro: Maracanã znów blisko miana stutysięcznika?
źródło: EBC.com.br / Globo.com / UOL.com.br; autor: michał
Flamengo zaciera ręce – klub zamierza przejąć Maracanę tylko dla siebie na kolejnych 35 lat. Jeśli się uda, zapowiadane jest usunięcie krzesełek z części trybun. To pozwoli wpuścić o 15 tysięcy widzów więcej!
Reklama
Najbardziej kultowy stadion Ameryki Południowej skończy w tym roku 70 lat. Ma przy okazji doczekać się ważnej zmiany, ale by to wyjaśnić musimy wrócić do marca 2019. Wtedy to gubernator Rio de Janeiro zerwał umowę z prywatnym operatorem Maracany, konsorcjum prowadzonym przez niesławnego giganta budowlanego Odebrecht. Powodów było wiele, ale kluczowym zaległości wobec samorządu sięgające kilkunastu miesięcy oraz pogarszający się stan stadionu.
Kilka tygodni później podpisano tymczasowe porozumienie, na mocy którego zarządzanie stadionem wzięli na siebie dwaj derbowi rywale: Fla&Flu, czyli Flamengo i Fluminense (choć Fluminense ze względów proceduralnych nie jest partnerem równoważnym, to Flamengo jest sygnatariuszem). Szybko udało się wprowadzić oszczędności w zarządzaniu, aktywowano odnawialne źródła energii i przeprowadzono naprawy.
© Guertzen
Umowa obowiązywała przez 180 dni z opcją przedłużenia na kolejnych 180, czyli w sumie rok. Ten rok minie w kwietniu i jest możliwe, że będzie trzeba przedłużyć umowę na jeszcze jedno półrocze. W tym czasie powinna się rozstrzygnąć procedura wyboru nowego operatora długoterminowego, tj. na najbliższych 35 lat.
Władze Rio zaprosiły wszystkie podmioty zainteresowane przejęciem stadionu pod koniec września do składania deklaracji zainteresowania. Ze wszystkich ofert tylko jedna jest od klubu piłkarskiego i jest to właśnie Flamengo. „Szkarłatno-Czarni” myślą bardzo poważnie o mianie zarządcy legendarnego stadionu, co potwierdził w ostatnich dniach prezydent Rodolfo Landim.
– Od chwili, gdy ubiegałem się o prezydenturę, myślę o tej kwestii [stadionu – przyp. red.]. Kibice śpiewają „Maraca jest nasza”, więc tu jest nasze miejsce. Dodatkowo Maracanã jest doskonale zlokalizowana, ma świetny transport publiczny, tradycję i historię
– argumentował Landim w programie telewizyjnym No Mundo da Bola.
Jak zaznaczył, koszt budowy własnego stadionu po prostu się nie kalkuluje. W jego opinii 60-tysięcznik to co najmniej 800 mln reali, a razem z działką ponad miliard (ok. 900 mln zł). Do tego taki obiekt musiałby powstać z dala od centrum miasta, a spłata kredytu i odsetek pożerałaby dużą część budżetu Flamengo przez wiele lat wprzód.
Dlatego „Urubu” chcą zostać w wielkim kotle. Prezydent Landim zdradził przy okazji, że stadion może znów urosnąć pod granicę 100 tysięcy. Jeśli klub obejmie nad nim zarząd, to zamierza zdemontować krzesełka z części sektorów za bramkami, co umożliwi podniesienie widowni o ok. 15 tys. osób, a więc w okolice 94 tys. widzów. Zapis umożliwiający takie działanie został uwzględniony w trwającej procedurze.
Reklama