Tychy: Debiut hokeja na Stadionie Miejskim Tychy?
źródło: Katowice.Wyborcza.pl; autor: michał
Czy sezon wielkich imprez w Tychach zakończy się dopiero po Bożym Narodzeniu? Tak może być, jeśli uda się zrealizować szalony pomysł przeniesienia finału Pucharu Polski na Stadion Miejski.
Reklama
W tym roku obchodzimy 50-lecie Pucharu Polski w hokeju. Okazja warta uczczenia, nawet jeśli rozgrywki były zawieszane w trakcie tego półwiecza. Polski Związek Hokeja na Lodzie ma nietypowy pomysł, jak odmienić wizerunek tej zimowej imprezy, tradycyjnie odbywającej się pomiędzy Bożym Narodzeniem a Sylwestrem.
Ten plan to przeniesienie meczu finałowego z hali na otwarty stadion. Geograficznie zmiana byłaby niewielka – w grudniu 2018 areną był kryty Stadion Zimowy w Tychach, a w grudniu 2019 miałby to być Stadion Miejski. Widownia nieporównanie większa – nawet bez dostawiania tymczasowych miejsc na płycie boiska – a do tego atmosfera otwartego obiektu.
Pomysł na świecie nie jest wcale nowy, choć w Polsce dałby powiew – w tym ten dosłowny – świeżego powietrza. Największe hokejowe mecze na świecie rozgrywa się obecnie na drugiej półkuli, gdzie stadiony akademickie (w tym słynny Big House w Michigan) zmieniają się w areny hokejowe i gromadzą po 70-100 tys. widzów.
Czy Tychy mogą przejąć ten model?
– Pismo w tej sprawie trafiło już do GKS-u i zostało przyjęte pozytywnie. To może i lekko szalony, ale naszym zdaniem świetny pomysł. Sponsorzy już teraz są zainteresowani wsparciem takiego wydarzenia
– mówi Robert Walczak, wiceprezes PZHL ds. marketingu.
Z drugiej strony jednak prezydent Tychów widzi lepsze rozwiązania. – Po pierwsze słaba widoczność. Hokej to nie piłka nożna. [...] Kolejny problem to pogoda. Organizacja takiego meczu na pewno nie byłaby łatwa i tania. Nikt jednak nie da gwarancji, że mecz odbędzie się w przyzwoitych warunkach. Pogoda w Polsce bywa kapryśna
– mówi Andrzej Dziuba w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Dodaje też problem murawy, która właśnie będzie wymieniana przed czerwcowymi Mistrzostwami Świata U20. Szkoda byłoby ją „zajechać po kilku miesiącach”. Wskazuje też, że blisko są wielkie hale w Gliwicach czy Katowicach. No tak, tyle że cały pomysł PZHL opiera się na wyjściu z hali...
Reklama