Usunęli fasady, uprościli prawie wszystko, a cena nie poszła w dół ani trochę. Co gorsza, stadion Steauy Bukareszt nie powstanie na czas. Przed Euro 2020 będzie można tylko trenować na boisku, a nie zorganizować mecz.

Oficjalna prezentacja odbyła się w lutym, ale do nas projekt dotarł pod koniec marca. Nowa koncepcja dla stadionu bukaresztańskiej Steauy straciła wiele atutów tej pokazanej na początku 2018 roku.

Zniknął efektowny kształt gwiazdy, który ostatecznie można odnaleźć jedynie w planie promenady okalającej trybuny. Nie ma też jednolitej fasady, widzowie kupujący jedzenie czy udający się do toalety nie będą osłonięci w razie złej pogody.

To efekt upraszczania konstrukcji stadionu, by jego budowę maksymalnie przyspieszyć. Ilość stali w konstrukcji dachu spadła drastycznie, droższy poliwęglan w roli poszycia zastąpi tańsza blacha. Zakrzywione trybuny zostały wyprostowane, co obniża koszt prefabrykacji.

Choć Steaua otrzyma mniej imponujący wizualnie stadion, to są również dobre wiadomości. Nowy układ widowni oznacza zwiększenie liczby miejsc o ponad 700 krzesełek (oficjalnie 31 254), a do tego wzrost powierzchni zabudowy z 70 do 82 tys. m².

Stadion odchudzony, więc cena obniżona? Błąd, cena nawet minimalnie wzrosła i wynosi 64,5 mln € (ok. 277 mln zł). Tego należało się jednak spodziewać, ponieważ wyjściowe szacunki były bardzo optymistyczne. Podobnie jak założenie, że uda się zrealizować zadanie przed Euro 2020. Dziś już wiadomo, że to niemożliwe, na czas będzie gotowe tylko boisko.