Katowice: Budowa najwcześniej w drugiej połowie 2020
źródło: własne | MK; autor: michał
Choć w pismach od przedstawicieli magistratu można przeczytać, że nie są przewidywane opóźnienia, to inwestycja stale odsuwa się w czasie. Nie pomogło postawienie billboardu, że już „budujemy”. Zaczną budować najwcześniej za półtora roku.
Reklama
Radny Tomasz Szpyrka zwrócił się do urzędu miasta z pytaniem o stan prac nad nowym Stadionem Miejskim na Załęskiej Hałdzie. W odpowiedzi od wiceprezydenta Bogumiła Sobuli przeczytał:
Zgodnie z zapisami umowy termin opracowania przedmiotowej dokumentacji oraz złożenie wniosku o uzyskanie pozwolenia na budowę zarówno dla etapu pierwszego jaki i etapu drugiego upływa 28 listopada 2019 roku.
[przypomnijmy – pierwszy etap to stadion z halą i niezbędna infrastruktura, drugi to kompleks treningowy i dalsze zaplecze]
To różnica względem informacji, które my otrzymaliśmy w zeszłym roku, zgodnie z którymi do końca 2019 roku miało być wydane pozwolenie na budowę, a nie jedynie złożony wniosek o to pozwolenie. I jest to różnica istotna, ponieważ oznacza wydłużenie terminu. Dziś Katowice szacują, że zgoda wpłynie „najwcześniej w pierwszym kwartale 2020”. Dopiero po jej uzyskaniu będzie więc można rozpocząć przetarg na budowę, czyli prace realnie rozpoczną się w drugiej połowie 2020.
Miasto nie chwaliło się kolejnym poślizgiem, choć jeszcze pod koniec września można było przeczytać w piśmie od naczelnika wydziału inwestycji Katowic, że „nie widzimy zagrożenia w terminowej realizacji tego zadania”. Przypomnijmy, że wtedy stadion miał być gotowy na początku 2021, choć już wtedy było to zupełnie nierealne.
O ciągłych opóźnieniach w Katowicach nie lubią, ale samą budową stadionu już zdążyli się pochwalić. Na południu miasta już w zeszłym roku stanął billboard z hasłem „Ze środków miasta Katowice budujemy tutaj STADION”. Słowo „budujemy” okazuje się mocno na wyrost, skoro prace rozpoczną się po wyblaknięciu billboardu.
Fot: La Beneamata, forumGieKSy.pl
Im później, tym drożej
Nie liczymy już, ile razy zapowiedzi magistratu w sprawie katowickiego stadionu mijały się z prawdziwymi terminami, ale liczba jest już dwucyfrowa. Prawdę mówiąc, zapisane sumy na budowę stadionu sugerują, że urzędnicy przygotowywali się od jakiegoś czasu na takie właśnie poślizgi. W budżecie na 2018 i 2019 (razem wziętych!) nie ma nawet wystarczającej sumy na opłacenie projektu, a na przyszły rok przewidywane są jedynie środki na rozruch inwestycji. Najwięcej ma być wydane w 2021 i 2022 roku – ponad 90 mln zł na rok. Choć jeszcze we wrześniu - przed wyborami, rzecz jasna – przekonywano, że wiosną 2021 obiekt będzie gotowy.
Gorzej, że nawet dostarczenie obiektu w 2022 może nie być największą bolączką. Osobny kłopot to jego cena. Już za samą umowę na projekt Katowice zapłacą 6,4 mln zł (dużo dla podatników, choć zgodnie z realiami rynkowymi). W połowie 2018 roku przewidywany koszt całości miał wynosić 186 mln zł. Pod koniec 2018 roku suma wzrosła już do 213 milionów.
Niestety, to wciąż nie są ostateczne liczby. Oficjalny kosztorys inwestorski opracują dopiero RS Architekci i będzie wiążący na przełomie 2019 i 2020 roku. Później oczekiwania zweryfikuje przetarg na budowę stadionu. Już dziś niemal każde miasto próbujące zbudować stadion napotyka na gigantyczne rozbieżności pomiędzy swoimi szacunkami a realiami rynkowymi. Szczecin, Nowy Sącz, Tarnów – wszędzie tam ceny przetargowe stadionów okazały się drastycznie wyższe i wstrzymały inwestycje przynajmniej czasowo.
Rynek budowlany cierpi na niedobór pracowników i niską rentowność, ceny rosną wyraźnie rok do roku (od 2017 wzrost jest najszybszy w tej dekadzie). Według barometru serwisu WielkieBudowanie.pl ceny usług budowlanych na Śląsku są jednymi z najwyższych w Polsce, a w 2018 wzrosły o prawie 10%. Najbardziej niekorzystne w takiej sytuacji jest przedłużające się oczekiwanie na realizację katowickiego stadionu. W 2020 rozpoczęcie inwestycji może być jeszcze droższe.
Reklama