Radom: Stadion Radomiaka dopiero w nowym sezonie? Może jeszcze później
źródło: CoZaDzien.pl; autor: michał
Drużyna może powalczyć o awans, a tymczasem na zapleczu Ekstraklasy może nie mieć gdzie grać. Nowy stadion, choć miał już być gotowy do gry, będzie otwarty najwcześniej w sezonie 2019/20. A i to stoi pod poważnym znakiem zapytania. Relacja CoZaDzien.pl.
Reklama
Pierwsza faza budowy nowego stadionu Radomiaka miała być ukończona w listopadzie tego roku. Od wiosny wiemy jednak, że to nierealne. Urząd miasta zgodził się przesunąć termin oddania na koniec lutego 2019, jednak i ten termin można określić jako nieaktualny. Co prawda kolejnego aneksu do umowy jeszcze nie ma, ale dotrzymanie daty jest niemożliwe.
Jak informuje prezes radomskiego MOSiR Grzegorz Janduła, niemal wszystkie konieczne do budowy elementy już są. Prefabrykaty trybun przygotowane, zadaszenie zakupione. Brakuje jedynie dostarczenia tego na budowę i montażu. O problemach głównego wykonawcy wiadomo nie od dziś, a brak aktywności przy budowie stadionu jest widoczny gołym okiem. Cały nacisk położono na ukończenie sprzężonej z nim hali widowiskowej, która jest zdecydowanie bardziej zaawansowana.
Szymon Janczyk z serwisu CoZaDzien.pl próbował dowiedzieć się w firmie ROSA, co jest przyczyną sytuacji, ale lider konsorcjum wykonawców odmówił komentarza. – Nie wiem, dlaczego nie chcieli tego potwierdzić, widać, że mają problem z tą inwestycją, zresztą chyba nie tylko z tą, jeśli chodzi o firmę Rosa-Bud. Myślę, że stadion jest w 50 proc. wykonany. Według mnie i inspektorów są bardzo duże opóźnienia
– komentuje z kolei Grzegorz Janduła, szef MOSiR.
Zmartwienie w przypadku awansu
Poślizg uniemożliwi otwarcie stadionu jeszcze przed końcem sezonu 2018/19, co jest szczególnie złą wiadomością dla Radomiaka, który jest jednym z kandydatów do awansu, aktualnie na pozycji lidera II Ligi przed Widzewem i Elaną Toruń.
Sam fakt, że Radomiak może świętować ewentualny awans na stadionie derbowego rywala, Broni, jest mało komfortowy. Znacznie gorzej, że wspomniany stadion, choć budowany niedawno (2013) i za niemałe pieniądze (32 mln zł) nie nada się do gry w przypadku wejścia na zaplecze Ekstraklasy.
Pojemność co prawda jest wystarczająca, ale nie ma podgrzewanej murawy, a systemy oświetlenia, nagłośnienia i kontroli dostępu wymagają wymiany. To koszty rzędu dobrych kilku milionów, nie wspominając o konieczności przygotowania przetargów. Ani nie ma na to środków w budżecie, ani nie udałoby się zrealizować wszystkich prac na koniec lata 2019.
Zdjęcie pokazuje stan prac na sierpień 2018. © Radomiskie Centrum Sportu
Szukanie rozwiązania
Główny wykonawca ma od listopada naliczane kary, ale prace kontynuuje. Nieoficjalnie wiadomo, że może się starać o kolejne przedłużenie umowy, ponieważ do montażu dachu na stadionie konieczna była kanalizacja, z której wykonaniem miasto miało problemy.
Zakładając dodanie kolejnego kwartału do umowy można przyjąć, że stadion powstanie na czas, by ugościć mecze I Ligi. Jednak rosnące opóźnienia po stronie Rosy powodują, że coraz bardziej prawdopodobna jest zmiana wykonawcy. Gdyby miała nastąpić w drodze osobnego przetargu, oznacza to wzrost kosztów i dalsze opóźnienia spowodowane inwentaryzacją i przejęciem prac. Wtedy nawet otwarcie w 2019 byłoby nierealne. Jest jednak druga opcja, w której przetarg nie byłby konieczny. To przejęcie prac wewnątrz już działającego konsorcjum wykonawców: Rosa miałaby oddać stadion firmie Maxto, a ta go dokończyć bez dalszych poślizgów. Czy tak się stanie?
– Sytuacja jest z pewnością dynamiczna, a ewentualne dokończenie inwestycji wymaga determinacji wszystkich uczestników procesu inwestycyjnego. Uważamy, że w najbliższych tygodniach powinny zapaść określone decyzje i wtedy mamy nadzieję, że będziemy mogli udzielić szerszych informacji
– napisała dla CoZaDzien.pl Katarzyna Bienias z działu administracji krakowskiego oddziału Maxto.
Reklama