Bytom: Bagno po Bartyli
źródło: własne | MK; autor: michał
Miał być nowoczesny stadion, a nie ma żadnego. Nie ma gotowej koncepcji, nie ma projektu, nie ma wykonawcy. Nie ma nawet znienawidzonego dachu nad północną trybuną, który spieniężono na złomie. Mogło być gorzej?
Reklama
Obietnice nowego stadionu w Bytomiu to historia długa i grząska, ale sposób prowadzenia sprawy przez ustępującego prezydenta miasta Damiana Bartylę jest wyraźnym sygnałem, że nie wystarczy „coś robić”, by było dobrze. Robienie czegoś w tej chwili kończy się dla Bytomia niczym.
Pierwsze wybory, pierwsze burzenie
Już w 2014 roku zaczął „budowę” (tak to wtedy nazwał) stadionu, gdy zlecił zburzenie jego wschodniego łuku. Co powstało w jego miejscu? Nic, została dziura. Ale były wybory i trzeba było pokazać, że coś się robi. Od tego czasu miasto pokazywało dwie koncepcje, zapowiedziało budowę hali obok stadionu, na którą dziś pieniędzy nie ma.
Drugie wybory, drugie burzenie
Bartyla wybory wygrał, a niedawno walczył o reelekcję. Czy w ciągu kolejnej kadencji stadion powstał? Oczywiście nie, znów udało się tylko coś zburzyć, choć konieczności nie było – właściwa budowa następcy miała przecież ruszyć w 2019. Ba, nawet przetarg tego nie wymagał, ale znowu szły wybory, znowu trzeba było pokazać postępy.
Tym razem padło na jedyną zdolną do przyjmowania widzów północną trybunę, wraz z jej niechlubnym dachem, tzw. „żaglem”, który nie chronił przed opadami. Ze stadionu zostało boisko i maszty oświetleniowe, dlatego Polonia musi teraz na dłużej zostać na stadionie Szombierek. Zostanie tam najpewniej do 2021 roku (w naszej ocenie dłużej), chyba że znajdzie inny obiekt tymczasowy. Na Olimpijskiej nie ma już gdzie wpuścić widzów.
© TVS.pl
Przetarg-rzeka
Rozbiórka miała być częścią czegoś dużego, prawdziwego, co wreszcie doprowadzi do budowy stadionu. Przetarg na projekt i budowę był jednym z najdłuższych, jakie tu opisywaliśmy. Zaczął się w 2016 roku i zakończył wyborem wykonawcy w lutym tego roku. Zaprojektować i zbudować nowy stadion zgodziła się firma S-Sport z Zabrza, która zażądała za prace 39,6 mln zł.
6 kwietnia doszło do podpisania umowy, co oznaczało dla S-Sport, że ma czas do czerwca na pokazanie koncepcji. Tymczasem aż do połowy października kibice ani mieszkańcy Bytomia nie zobaczyli niczego. Już wtedy S-Sport oskarżano o spore opóźnienia i niewywiązywanie się z harmonogramu. To, co pokazano im podczas prezentacji 17 października trudno z kolei uznać za profesjonalnie przygotowaną koncepcję.
15 października: pierwsze odstąpienie od umowy
Wczoraj okazało się, że to nie przypadek. Spółka Bytomski Sport ujawniła, że dwa dni przed prezentacją koncepcji przez Adama Kaczyńskiego z S-Sport jego firma wysłała do Bytomskiego Sportu pismo o odstąpieniu od umowy. Czyli w chwili opisywania wciąż zbyt wstępnych założeń nowego stadionu Kaczyński oficjalnie nie był związany umową, przynajmniej wg deklaracji jego firmy.
Ostatecznie S-Sport od umowy nie odstąpiła, a pismo utrzymano w tajemnicy. Wiadomo, był tydzień do wyborów i taka informacja zwróciłaby kibiców Polonii Bytom przeciwko prezydentowi Bartyle. Tuż po piśmie z 15 października z funkcji prezesa Bytomskiego Sportu (a tym samym połączonej ze spółką Polonii Bytom) zrezygnował Krzysztof Bochnia. Jak donosił pierwszy serwis Bytomski.pl, odejście miało być skutkiem niepodpisania aneksu z S-Sportem, który w ocenie Bochni działałby na szkodę spółki, wprowadzając niekorzystne zmiany w umowie.
Prezesura jednego podpisu
29 października nowym prezesem został dotychczasowy dyrektor sportowy Polonii Zbigniew Cienciała, który już pierwszego dnia wspomniany aneks podpisał. Tego samego dnia wypłynęło w „Dzienniku Zachodnim”, że wykonawca odstąpił od umowy. Co było prawdą, a jednak stanowczo zaprzeczył temu Adam Kaczyński z S-Sport. Oto nagranie:
W uzupełnieniu dzisiejszego wspólnego oświadczenia ze strony Spółki Bytomski Sport Polonia Bytom Sp. z o.o. oraz S-Sport Sp. z o.o., przedstawiamy wypowiedź p. Adama Kaczyńskiego - Dyrektora Zarządzającego S-Sport Sp. z o.o.
Opublikowany przez Polonia Bytom Wtorek, 30 października 2018
Nie wiadomo wciąż, co znajduje się w samym podpisanym aneksie. Jak czytamy w najnowszym oświadczeniu BS Polonii Bytom „Treść tego aneksu utrzymywana była w tajemnicy przed pracownikami spółki i Urzędu Miejskiego w Bytomiu. Z aneksu wynika, że zostały zmienione istotne postanowienia umowy dotyczące terminów realizacji przedsięwzięcia.”
Aneks podpisano więc w tajemnicy, a już po miesiącu – gdy Damian Bartyla przegrał wybory – Cienciała stracił posadę. Następcą został Sławomir Kamiński. To on ujawnił, że aneks w ogóle jest, choć faktycznie nie podano go do wiadomości publicznej, nie został wprowadzony do Biuletynu Informacji Publicznej. Nie wiadomo, w jakim zakresie, ale według nowego zarządu prezes Cienciała działał na szkodę spółki. O dalszych krokach prawnych spółka ma poinformować wkrótce.
3 grudnia: drugie odstąpienie od umowy
Tak dochodzimy do pisma z 3 grudnia, w którym firma S-Sport ponownie informuje, że odstępuje od umowy na projekt i budowę. Termin wydaje się dziwny, skoro zaledwie miesiąc wcześniej S-Sport podpisał korzystny dla siebie aneks. Jednak wykonawca miał czas tylko do grudnia na dostarczenie dokumentacji projektowej nowego stadionu, na co – najwyraźniej – nie mamy co liczyć.
Już poprzedni prezes BS Polonii, Krzysztof Bochnia, twierdził w wywiadzie dla katowickiego „Sportu” na początku października, że jest mocno zniecierpliwiony powolnością S-Sportu. Liczył jednak, że firma wywiąże się z zobowiązań, bowiem tłumaczyła poślizg w prezentacji koncepcji „chęcią płynnego przejścia od projektu wstępnego do budowlanego”. Tyle że nie przeszła. – Gdyby był już styczeń, a do grudnia byśmy nie ujrzeli projektu, to wtedy mielibyśmy prawo myśleć o tym, że być może ten wykonawca nie jest w stanie zrealizować inwestycji – mówił wtedy Bochnia.
Trudno spekulować na temat przyczyn katastrofalnej w skutkach pracy S-Sport nad bytomskim stadionem. Jednak warto przypomnieć, że druga wielka inwestycja tej firmy, w Białej Podlaskiej, również jest w poważnych kłopotach. Tam miasto musiało już płacić podwykonawcom, ponieważ S-Sport nie wypłacał środków za wykonane prace, a komornik już dwukrotnie zajmował wierzytelności. I również w Białej Podlaskiej jest poważne opóźnienie oraz obawy, że główny wykonawca nie dokończy inwestycji.
Reklama