Armenia: Co zrobić z pustym Hrazdanem?
źródło: Sputnik / własne; autor: michał
Największy stadion Armenii nie służy dziś nikomu. Nawet sprzedawcy przenieśli swoje stoiska. Pytanie tylko, kto odważy się go zburzyć, bo dotąd determinacji i pomysłu brakowało.
Reklama
Ten obiekt robi wrażenie na każdym, kto odwiedza Erywań. Niekoniecznie dobre, ale robi, ponieważ dominuje nad krajobrazem zachodniej strony miasta dzięki widowni, majestatycznie otwierającej się na centrum.
Miał symbolizować skuteczną sowietyzację Armenii i wszystko wskazuje na to, że skończy właśnie jak Związek Radziecki. Ogromny Hrazdan od lat stoi prawie zawsze pusty, bo i nie ma w Erywaniu zapotrzebowania na taki obiekt. Reprezentacja narodowa gra na Stadionie Republikańskim, a liga... liga ormiańska z roku na rok tylko się kurczy.
Najbardziej znany klub, Ararat Erywań, który ongiś przyciągnął na Hrazdan aż 78 tysięcy widzów, dziś średnio gromadzi po ok. 300 osób na mecz. Nawet z ogromną dozą optymizmu nie można sobie wyobrazić, by liga ze średnią na mecz rzędu 434 osób (najmniej od 2005) urosła na tyle, by choć w połowie zapełnić trybuny z ponad 54 tysiącami krzesełek.
Pytanie więc brzmi nie tyle, jak zapełnić ten stadion, ale kto za to zapłaci i co zrobić po jego zburzeniu. Rząd Armenii umieścił obiekt w planie prywatyzacji na lata 2017-2020, ale nie ma chętnych, którzy chcą przejąć go w obecnej formie. Lokalizacja jest co prawda malownicza i atrakcyjna, ale prace rozbiórkowe na stromym zboczu rzeki Hrazdan same w sobie będą ogromnym wyzwaniem.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada więc, że to władze będą musiały wziąć na siebie koszty zburzenia molocha. Na razie planu nie ma, ale we wrześniu odbędą się wybory i ewentualna zmiana władzy może oznaczać również zmianę kursu.
Reklama