Nowy stadion: Mordowia wchodzi na salony
źródło: własne | MK; autor: michał
Wielu dziwiło się, że Sarańsk w ogóle znalazł się na liście miast-gospodarzy. Ale w kluczowym momencie mógł pokazać rozpoczętą budowę, gdy inni nie mieli nawet wizualizacji. Potem szło trochę gorzej...
Reklama
Ze wszystkich republik Rosji Mordowia do niedawna należała do najmniej znanych. Nic zresztą dziwnego, skoro to spokojne miejsce i – zwłaszcza w skali Rosji – niewielkie. Łączna populacja poniżej miliona, a stołeczny Sarańsk jest mniejszy od Lublina. Nic dziwnego, że dla osób jadących na Mistrzostwa 2018 to jedna z najcięższych lokalizacji. Miejsc hotelowych mało, opcji dojazdu niewiele więcej, a na miejscu drogo, bo na Mistrzostwach wszyscy chcą zarobić. Jak skromny Sarańsk znalazł się na liście miast-gospodarzy?
Dzięki temu, że zaczęli tam przygotowania długo przed innymi. Zmiana stadionu w Sarańsku była planowana niezależnie od Mundialu 2018, przy okazji tysiąclecia unifikacji Mordowii oraz Spartakiady 2012. Właśnie zaawansowane przygotowania sprawiły, że mała republika Mordowii miała silną pozycję na liście miast-kandydatów, uwiarygadniając starania Rosji realną pracą nad projektem i wykopami pod stadion. Co prawda pierwotnie miał to być obiekt dla 28 tys. widzów, ale powiększenie go nie było wielkim problemem, skoro rząd federalny miał odciążyć ten miejscowy i sfinansować budowę.
Jako miejsce pod stadion wybrano tereny zalewowe rzeki Insar, prawie w centrum miasta. Ponad 23 hektary wyznaczono jako część nowej dzielnicy Jubilejnej (jubileuszowej), budowanej z okazji tysiąclecia. Wykopy pod fundamenty rozpoczęły się kilka miesięcy przed decyzją FIFA o przyznaniu imprezy, w 2010 roku. Ambitny start okazał się jednak falstartem, tj. przekazanie rządowej spółce inwestycji i zmiana projektu spowolniły proces i doprowadziły do wstrzymania prac w 2012, gdy pierwotnie stadion miał być już gotowy.
W efekcie arenę w Sarańsku przeprojektowywano kilka razy. Z pierwotnego projektu nie zostało wiele, a FIFA otrzymała w dokumentacji zupełnie inną koncepcję. Wyjściowo obiekt miał być w jednolitym kolorze (biały) i w dużej części pokryty szkłem, na zachodzie zaś posiadać medialną fasadę, podobną do tej z Kazania. Bryła stadionu była dodatkowo pomyślana jako dynamiczna, opadająca na północ i południe forma. W trakcie budowy zmieniło się wiele założeń. Okalająca stadion promenada na wysokości 2 piętra otrzymała nowy układ, a prowadzące na nią rampy rozchodzą się promieniście w 4 strony świata, przypominając ramiona słońca – symbolu Mordowii.
Całkowitą metamorfozę przeszła samonośna kopuła dachu, której kształt był zmieniany w projekcie kilkakrotnie. Ostatni raz w 2016 roku, gdy żelbetowe trybuny były gotowe. Zmiana była wywołana kryzysem ekonomicznym z 2015 i koniecznością szukania oszczędności. Nic więc dziwnego, że o szkle i telebimie zapomniano, kształt kopuły uproszczono, poszycie dachu zostało zmienione na tańszą blachę, a fasady kryje metalowa siatka. Jest więc tanio, ale wciąż efektownie. Stadion utrzymał „solarne” znaczenie dzięki intensywnie pomarańczowej barwie, zyskującej na jaskrawości wraz z wysokością. A wysokość jest niemała, ponieważ obiekt ma szczyt na poziomie 50,1m.
Układ trybun jest o tyle ciekawy, że władze Mordowii nie chciały po Mundialu zachować tak dużego stadionu. Bardzo słusznie, skoro cała republika nie ma nawet miliona mieszkańców. Dlatego od początku przewidziano, że po imprezie ok. 15 tys. miejsc na górnym poziomie widowni zostanie usuniętych – na całym obwodzie zamiast konkretnych sektorów, jak to się zwykle odbywa. Zachowane zostaną dwa poziomy audytorium i cała strefa premium z lożami rozmieszczonymi nietypowo, we wcięciach na każdej trybunie.
Całe zaplecze mieści się na 5 kondygnacjach pod tymczasową częścią. Podziemia nie ma z racji podmokłego gruntu i możliwego zalewania. Wraz z promenadą zewnętrzną stadion oferuje powierzchnię aż 122 tys. m2 – wyjątkowo dużo jak na 30-tysięcznik, którym stanie się po 2018. To jednak konieczne, ponieważ docelowo mają tu powstać – w tym również w pustym miejscu nad trybunami – dodatkowe funkcje rekreacyjne, które ze stadionu uczynią największy publiczny kompleks sportowy Mordowii.
Na co dzień będzie to dom zespołu reprezentującego region w lidze centralnej, zresztą z nazwą Mordovia właśnie. I choć Mordovia nie ma na koncie sukcesów ani nigdy nie należała do klubów ze szczególnie licznym wsparciem na trybunach, to stoi przed szansą budowy nowej tożsamości. Pierwsze mecze na nowym stadionie wyprzedały się w komplecie, a trzeci – z pełną pojemnością trybun udostępnioną dla widzów – pobił rekord frekwencji dla meczu trzeciej ligi (tzw. drugiej) z liczbą 41 057 osób. Sami przyznacie chyba, że taka widownia w meczu z anonimowym Syzraniem 2003 to nie lada wynik. W dodatku udało się przypieczętować awans do drugiej ligi, więc sezon 2018/19 zapowiada się ciekawie.
W związku z turbulencjami projektowo-finansowymi budowa trwała nieracjonalnie długo, jednak ogromną większość prac wykonano w ciągu trzech ostatnich lat. Główny wykonawca nie zdołał co prawda dotrzymać terminu oddania przed końcem 2017, ale 21 kwietnia 2018 pierwszy mecz mógł z powodzeniem się odbyć. W kwestii kosztów jeszcze w 2012 miał kosztować ok. 300 mln $ (ok. 10 mld rubli), ale wskutek kryzysu cena szybowała w kierunku dwukrotności i udało się ją zatrzymać dopiero na poziomie ok. 16,5 – 17 mld rubli.
Reklama