Liverpool: Meis pokazuje kibicom nowy dom Evertonu
źródło: własne | MK; autor: michał
W poniedziałek wieczorem odbyło się pierwsze z serii spotkań konsultacyjnych w sprawie nowego stadionu w Bramley-Moore Dock. Pokazane wizualizacje zelektryzowały kibiców i Evertonu, i Liverpool FC.
Reklama
To były intensywne dni dla amerykańskiego architekta Dana Meisa, który przyjechał do Liverpoolu na spotkania konsultacyjne z kibicami Evertonu. Pierwsze odbyło się w poniedziałek w symbolicznym miejscu, kościele św. Łukasza (w północno-zachodnim narożniku Goodison Park), z dachu którego kibice ongiś oglądali mecze.
Przywiózł dla nich sporo ciekawych informacji, ale celem było też wysłuchanie ich pomysłów. Nie należy spodziewać się fundamentalnych zmian w koncepcji, dlatego postanowiliśmy spisać najważniejsze ujawnione przez Meisa dane.
Po pierwsze, na działce w obrębie Bramley-Moore Dock zmieści się z powodzeniem stadion o pojemności 55 tysięcy, być może nieco większy. Architekt nie przewiduje za to rozbudowy w kolejnych dekadach, widownia już na starcie ma mieć maksymalną możliwą pojemność. Szczegóły nie są jeszcze znane, a przygotowane przez Meisa robocze wizualizacje nie pozwalają przeliczyć pojemności.
Gotowa jest za to ogólna bryła trybun, a w niej bardzo ciekawe pomysły. Przede wszystkim, każda z trybun będzie mieć nieco inny układ. Główną podzielono na aż trzy poziomy, z których ten środkowy będzie w całości oddany najzamożniejszym widzom. Łącznie na tej trybunie znajdzie się ok. 4 tys. miejsc premium, w tym 310 w zamkniętych lożach.
Miejsca oznaczone na żółto mają mieć ok. 46 cm szerokości. Jasnoniebieskie - 48 cm, a najciemniejsze po 50 cm lub więcej.
Północna trybuna będzie zdecydowanie najmniejsza, z uwagi na dostępne miejsce. Dwupoziomowa widownia ma mieć sentymentalny element – 1878 krzesełek z obecnego stadionu ma zostać zainstalowanych na dolnym poziomie, by przenieść nieco historycznej wartości Goodison na nabrzeże rzeki Mersey.
Wschodnia trybuna to również dwa poziomy, ale znacznie większe od tych na północy. W północnej części tej trybuny ma powstać sektor gości (narożnik), podczas gdy w centralnej – jeszcze jeden sektor dla klientów biznesowych.
Prawdziwą gwiazdą ma być trybuna południowa, mieszcząca 12-15 tys. widzów, zależnie od ostatecznej konfiguracji. To w całości jednopoziomowa część o 62 bardzo stromych rzędach. Inspirowana odpowiedniczką z Dortmundu, południowa trybuna może zostać w połowie przekształcona w sektory stojące, jednak wymagałoby to rekonfiguracji części sektorów (spłaszczenie widowni) i nie spowodowałoby wzrostu pojemności.
Jeśli chodzi o architekturę stadionu, ma w niej być sporo nawiązań do historii klubu oraz do obecnego stadionu, który kibice będą z pewnością opuszczać z żalem. Nie ma mowy, by cały stadion został pokryty cegłą, jednak Meis zapewnił kibiców, że wśród inspiracji są leżący nieopodal hotel Titanic, a także baseballowy stadion Camden Yards w Baltimore. Zwłaszcza drugi obiekt zwiastuje połączenie cegły ze stalą i szkłem.
Choć zobaczyliśmy tylko ułamek całego stadionu, to już rozgrzały się fora internetowe tak Evertonu, jak i Liverpoolu. Nic zresztą dziwnego, skoro nowy stadion the Toffees miałby zawstydzić rozmachem i atmosferą legendarną jednopoziomową The Kop na Anfield (porównanie poniżej). Przynajmniej w założeniach twórców, bo o realnej atmosferze zdecydują też inne czynniki, jak choćby ceny biletów.
Reklama