Londyn: Nie, kibice West Hamu nie polubili nowego stadionu
źródło: własne | MK; autor: michał
Dopiero za tydzień rozegrają pierwszy mecz tego sezonu u siebie i już wiadomo, że na trybunach odbędą się protesty. Przyczyn jest wiele, a jedną z nich nie przestaje być „statek kosmiczny”, jak niektórzy pogardliwie go nazywają.
Reklama
Choć za nami już trzy kolejki Premier League, to West Ham United wciąż nie zagrali żadnego spotkania jako gospodarze. Debiutem będzie spotkanie przeciwko beniaminkowi z Huddersfield dokładnie za tydzień, w przyszły poniedziałek.
Karkołomna konwersja
Przyczyną konieczności odbycia trzech wyjazdów na początku sezonu była konwersja London Stadium z układu lekkoatletycznego do piłkarskiego. Ponieważ na obiekcie nie ma zainstalowanego systemu automatycznej zmiany układu, wiele prac odbywa się ręcznie. Co za tym idzie – trwa tygodniami i kosztuje bardzo dużo. Dla pokazania skali – aż 500 razy trzeba było używać dźwigu, by przenieść wszystkie elementy w odpowiednie miejsca.
Nie zmienia to jednak faktu, że również za rok w okresie letnim bieżnia lekkoatletyczna zostanie odsłonięta. W 2018 nie powinno to wpłynąć na opóźnienie pierwszego meczu w Premier League, ale jeśli WHU awansują do strefy pucharowej, prawie na pewno nie będą mogli zagrać meczów kwalifikacyjnych u siebie.
Docelowo powinien pojawić się system umożliwiający konwersję w kilkadziesiąt godzin zamiast wielu dni, ale nie należy się go spodziewać zbyt prędko. Zasugerował to w wywiadzie syn jednego z właścicieli West Hamu, David Sullivan Junior. – Zawsze analizujemy, jak poprawić stadion i zwiększyć satysfakcję kibiców. Jednak nie sądzę, by miało się to stać w najbliższej przyszłości, ponieważ instalacja obecnych trybun pochłonęła bardzo dużo. To jest możliwe, ale nie w najbliższych kilku latach
– stwierdził młody Sullivan w wywiadzie dla Sport Bible.
© sbally1
Atmosfera będzie fatalna
Już dziś można powiedzieć, że w debiucie przed własną publicznością West Ham czeka gorąca atmosfera, ale nie w pozytywnym sensie. Kibice przygotowują transparenty przeciwko właścicielom i obecnemu zarządowi, na forach pojawiają się coraz to nowe propozycje form protestu.
Jedną z nich jest oklejanie London Stadium wlepkami przeciwko obecnym władzom WHU. Ten niecodzienny akt wandalizmu – na razie tylko teoretyczny – obrazuje poziom niechęci do samego stadionu. Znacznie bardziej dobitnie zobrazowała go jednak doroczna ankieta Football Supporters Federation, w której kibice różnych klubów nie zostawili suchej nitki na Olimpijskim. Na 10 punktów możliwych otrzymał on średnią notę 3,74, co plasuje go na samym dnie tabeli Premier League.
To dokładnie tam, gdzie właśnie jest West Ham. Po trzech meczach mają okrągłe zero punktów i aż 10 straconych bramek. Właśnie koszmarna postawa w pierwszych meczach jest bezpośrednią przyczyną ogromnej frustracji kibiców, ale powodów jest więcej. Warto wspomnieć, że ceny karnetów dla nowych fanów wzrosły przed sezonem 2017/18 średnio o 5-6%, a najbardziej po kieszeni dostali najmłodsi. Wejściówki dla dzieci poniżej 16 roku życia w trzech strefach stadionu wzrosły o 100-200%!
WHU wiedzieli jednak, że mogą sobie pozwolić na zantagonizowanie części kibiców, ponieważ klub i tak wyprzedał wszystkie możliwe karnety. Pytanie, czy może liczyć na wsparcie osób, które je kupiły. Jak pokazał pierwszy sezon na London Stadium, fani WH United wcale nie są „united” – dziś są podzieleni jak chyba nigdy na starym Upton Park.
Reklama