Monachium: Po 12 latach wreszcie w domu
źródło: własne | MK; autor: michał
Właśnie spadli o dwie ligi w dół. Rozpacz? Nie, w Monachium było wielkie święto, ponieważ kibice TSV 1860 nie mogą się nacieszyć ucieczką z Allianz Areny. Jednak samą radością nie mogą żyć...
Reklama
W piątek w Monachium miało miejsce wyjątkowe, sentymentalne wydarzenie. TSV 1860 rozegrało pierwszy od 12 lat mecz przy Grünwalder Straße. Ich poczciwy, stary stadion czekał cierpliwie na powrót drużyny od maja 2005, gdy „Lwy” rozegrały tu ostatni oficjalny pojedynek.
Okoliczności nie są co prawda idealne – klub został strącony do regionalnej ligi z powodów finansowych. A jednak próżno było szukać oznak smutku, dla kibiców piątkowy debiut w bawarskiej Regionallidze był prawdziwym świętem. Pojemność 12,5 tysiąca, a frekwencja – 12,5 tysiąca!
© TSV 1860
Co ciekawe, główna grupa kibicowska postanowiła przypomnieć wszystkim fanom przed meczem, że to coś więcej niż powrót do korzeni klubu. Münchner Löwen napisali w oficjalnym komunikacie przed meczem, że nie będzie akceptowane śmiecenie, naklejanie wlepek na prywatnej własności mieszkańców czy ogólne zakłócanie spokoju. W przypadku Allianz Areny takich apeli nie było, społeczność TSV 1860 najzwyczajniej nie lubiła tego miejsca, traktując je jako wrogie terytorium Bayernu.
Tu, w śródmieściu, będzie inaczej. Przede wszystkim dlatego, że TSV wraca do miejsca „świętego”, gdzie mecze tego klubu rozgrywane były od 1911 roku. Dlatego napisali tak: „My, Lwy, będziemy traktować wszystkich mieszkańców okolicy z szacunkiem. Wszyscy zachowajmy się jak w domu, na swoim osiedlu, na swojej ulicy. Z czystej przyzwoitości, ale też z uwagi na rolę mieszkańców w przypadku potencjalnej rozbudowy stadionu”.
Ostatnie zdanie może mieć kluczowe znaczenie, ponieważ pojemność 12,5 tysiąca to stanowczo za mało w dłuższej perspektywie. Już dziś klub ma ponad 20 tysięcy prywatnych akcjonariuszy, czyli niewiele ponad połowa z nich w ogóle może liczyć na wstęp na trybuny. Rozbudowa Grünwalder Stadionu może okazać się najbardziej racjonalnym wyjściem, a jej powodzenie będzie zależne od wsparcia lub sprzeciwu mieszkańców okolicy.
Dlatego też klub i grupa kibicowska apelują stale, by nie brać własnego samochodu, ponieważ wokół nie ma parkingów i dodatkowe auta uprzykrzą życie całemu osiedlu. Bilety na mecze są jednocześnie biletami transportu miejskiego, dlatego właśnie nim kibice powinni docierać.
Chcą się pozbyć Ismaika
Być może pamiętacie, jak jeszcze parę lat temu jordański inwestor zapowiadał, że zbuduje TSV 1860 nowy stadion dla najpierw 35, a docelowo 52 tysięcy widzów. Te mrzonki nie tylko nie spełniły się, ale też właśnie przez Hasana Ismaika „Lwy” karnie zdegradowano do czwartej ligi.
Dlatego właśnie podczas wczorajszego zgromadzenia ogólnego akcjonariuszy podjęto uchwałę, by jak najszybciej (do pół roku) zerwać jakąkolwiek współpracę z kontrowersyjnym udziałowcem. Uchwała została przyjęta miażdżącą większością głosów. Ismaik najbardziej podpadł odmową wywiązania się z obowiązku opłat licencyjnych, przez którą klub zdegradowano. Już wcześniej jego chimeryczna postawa budziła jednak wątpliwości.
Reklama