Komentarz: Stadion Widzewa za ładny dla kibiców ŁKS-u?
źródło: własne | MK; autor: michał
Takiej decyzji powinni się wstydzić i chyba tak jest, skoro Widzew nabiera wody w usta. Ograniczył się tylko do informacji, że nie wpuści kibiców ŁKS-u na derby.
Reklama
Dziś oficjalnie Widzew potwierdził, że nie przyjmie u siebie kibiców derbowego rywala, ŁKS. Tym samym przedłuża się trwająca już ok. 8 lat seria bez przyjezdnych w łódzkich derbach. W bardzo krótkim oświadczeniu nie podano jednak żadnej konkretnej przyczyny, ograniczając się do wyjątkowo ogólnej „obawy o naruszenie porządku publicznego”. Oto pełna treść komunikatu:
„Zarząd Stowarzyszenia RTS Widzew informuje, iż w związku z wysokim prawdopodobieństwem wystąpienia realnych zagrożeń naruszenia porządku publicznego na terenie miasta Łodzi w dniu rozgrywania meczu derbowego pomiędzy drużyną Widzewa Łódź, a ŁKS Łódź zaplanowanego na dzień 17 maja 2017 roku g.19:10, podjął decyzję o nieprzyjmowaniu zorganizowanej grupy kibiców gości.”
Pytani przez dziennikarzy działacze Widzewa nie są w stanie rozwinąć, co mają na myśli w kwestii naruszeń porządku na terenie miasta Łodzi. Pomijając, że nie jest zadaniem Widzewa zapewnienie porządku publicznego na terenie miasta, to blankietowe uzasadnienie można zastosować wobec każdego meczu, a zwłaszcza... meczu derbowego bez udziału kibiców ŁKS. Co z tego, że nie będzie ich na stadionie, skoro Widzew jest aż tak zmartwiony o bezpieczeństwo na terenie miasta?
Oczywiście nieoficjalnie wiadomo, że Widzew nie chce uszkodzeń i wandalizmu w sektorze gości i woli mieć spokój w dniu derbów zamiast podjąć się wyzwania i zorganizować mecz bezpieczny dla obu stron. Dodatkowo widzewiacy „wbijają szpilę” ŁKS-owi za to, że wcześniej ich nie wpuszczono na stadion rywali. Tyle tylko, że ŁKS ma jedną trybunę i nawet logistycznie zabezpieczenie takich derbów byłoby karkołomne. Policja nie wyraziła jesienią zgody, miasto na to przystało.
Warto dodać, że Widzew wcale nie musiał posuwać się do zakazu dla kibiców ŁKS. Wystarczyło porozumienie z sąsiadami, że w razie aktów wandalizmu to klub przyjezdny pokryje koszty napraw. To jest do zrobienia. Ba, to zupełnie normalna praktyka.
Łódzki klub postawił się w bardzo kłopotliwej sytuacji, ponieważ nawet policja i wojewoda nie byli przeciwko wpuszczeniu kibiców ŁKS-u. Zresztą, chyba po to Łódź inwestowała grubo ponad 100 milionów w stadion na 18 tysięcy miejsc, by można było wpuścić na jego teren również mieszkańców Łodzi kibicujących drugiemu klubowi. Widzew dostał za darmo stadion zdolny bezpiecznie przyjąć poniżej tysiąca przyjezdnych, ale dla własnego komfortu klub wymiguje się od tego, do czego jest zobowiązany.
Na przestrzeni lat można się było przyzwyczaić do tego typu polityki ze strony policji czy wojewodów w całej Polsce, którzy woleli mieć pewność spokojnego weekendu. Ale po pierwsze, mówimy o derbach, więc spokój na mieście i tak trzeba zapewnić. Po drugie, geniusze z Widzewa, jak myślicie, kiedy będzie spokojniej na mieście? Kiedy ci bardziej krewcy będą w klatce na Waszym stadionie i pod okiem kamer, czy kiedy będą na ulicach, sfrustrowani niewpuszczeniem na stadion bez żadnego racjonalnego powodu? Wycieranie sobie gęby „bezpieczeństwem na terenie Łodzi” nie stawia Was w dobrym świetle.
Ponieważ łódzki klub nie miał zgody na taki krok ze strony organizatora rozgrywek (ŁZPN), może spodziewać się kary, co najmniej finansowej. Czego w zaistniałej sytuacji wypada gospodarzom derbów życzyć. Jeśli hasło „piłka nożna dla kibiców” coś znaczy, to na pewno coraz mniej w derbach Łodzi, których tradycją w ostatnich latach staje się niewpuszczanie przyjezdnych. Można to zrozumieć w przypadku okresu przebudowy stadionów, można zrozumieć na kulawym wciąż stadionie ŁKS, ale w tym wypadku to odwet, złośliwość lub zwyczajne wypięcie się na obowiązki organizatora.
Na deser w dziecinne tony uderza jeden z największych serwisów Widzewa, WidzewToMy.net. Tu decyzja Widzewa, bez żadnego zażenowania, jest uzasadniona odwetem za mecz sprzed pięciu lat! Wtedy to ŁKS nie zgodził się przyjąć kibiców Widzewa z uwagi na obawy o „naruszenie porządku”. W myśl zasady „proszę pani, bo oni zaczęli”. Adaś Miauczyński ciśnie się na usta...
Michał Karaś
Tekst wyraża subiektywną opinię autora i nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, wypowiedz się na facebooku lub prześlij odpowiedź na adres: [email protected].
Reklama