Pirotechnika: Czy ten stadion to ziemia obiecana? Nie do końca
źródło: własne | MK; autor: michał
Dwa miesiące temu cały świat zobaczył nowy stadion Orlando City, pierwszy z oficjalnym sektorem do odpalania pirotechniki. Ale nie ma mowy o wolnoamerykance!
Reklama
Minęły już dwa miesiące od oficjalnego otwarcia stadionu Orlando City. Nie jest może perłą architektury, ale ma inne atuty, które przysporzyły mu światowego rozgłosu. Chodzi przede wszystkim o północną trybunę, czyli stromy młyn nazywany „ścianą”, stworzony zaledwie 4,5 metra od boiska.
Na tej trybunie nie tylko są miejsca stojące (w sumie 3800), nie tylko są gniazda dla dopingujących. Są też niespotykane na co dzień strefy odpalania pirotechniki. W dużym uproszczeniu to 6 pierwszych rzędów, dzięki czemu dym nie idzie pod dach i nie dusi widzów, a odpalający mają w zasięgu ręki pomoc służb ratunkowych przed trybuną.
Postanowiliśmy spytać u źródła, na jakich zasadach kibice mogą odpalać tam… no właśnie, co mogą odpalać?
– Krótka odpowiedź jest taka, że dopuszczalne środki tworzące dym wynikają z połączenia prawa federalnego USA, prawa stanowego Florydy oraz prawa miejscowego Orlando
– wylicza w rozmowie ze Stadiony.net Diogo Kotscho, wiceprezydent Orlando City ds. komunikacji. Jak udało się wprowadzić legalną pirotechnikę na Florydzie? Nie było łatwo.
– Na początek potrzebowaliśmy licencji federalnej, by ubiegać się u strażaków w Orlando o zgodę, by z kolei za pośrednictwem straży dostać zgodę od miasta. Sama zgoda straży pożarnej wymaga z kolei określenia typu pirotechniki, lokalizacji na stadionie, nazwisk osób odpowiedzialnych za odpalanie, zapewnienia gaśnic, wyszkolenie osoby odpowiedzialnej za monitorowanie bezpieczeństwa podczas pokazu
– wylicza Kotscho. I nie kończy na tym.
– Potrzebne jest też ubezpieczenie, a dodatkowe wymagania wobec osób chcących użyć pirotechniki wprowadza MLS (liga) i OCSC (klub). Lista zatwierdzonych środków pirotechnicznych ogranicza ich odpalanie tylko do wyznaczonych miejsc, wyznaczonego czasu i przez wyznaczone osoby. I wszystko to musi być zapisane w dokumentach. Nie ma blankietowej zgody, która pozwalałaby na dowolność. To nie koniec listy wymogów, ale tak to wygląda w uproszczeniu
– kończy nasz rozmówca.
Jeśli więc myśleliście, że w Orlando jest pełna swoboda, to zdecydowanie jej nie ma. Mało tego, według naszej wiedzy race używane najczęściej w Polsce nie byłyby dopuszczone na tym stadionie. Tu odpala się szczególnie środki dymne, emitujące bardzo niewielki płomień. Ale sami powiedzcie, źle mają?
Reklama