Coraz rzadziej powstają plany budowy jednego stadionu dla dwóch klubów piłkarskich. Tym bardziej dziwi wizja gry Royal Antwerp i Beerschot pod jednym dachem.

Antwerpia ma dwa największe kluby: Royal Antwerp FC i Beerschot Wilrijk. Oba ostatnio odbudowują swą dawną pozycję, a Royal Antwerp dosłownie w ten weekend awansował z powrotem do najwyższej ligi swojego kraju po 13 latach nieobecności.

Zapotrzebowanie na nowy obiekt jest, o czym może świadczyć choćby fakt obecności 12 tysięcy widzów na Stadionie Bosuil podczas wczorajszego meczu. Rzecz w tym, że Royal Antwerp nie grał u siebie, ludzie przyszli w komplecie tylko dla oglądania widowiska na telebimie!

Właśnie w tej atmosferze na nowo rozgorzała dyskusja o nowym stadionie dla obu klubów, który kiedyś planowano jako element kandydatury do organizacji Mistrzostw Świata 2018 (wizualizacja powyżej). Dyskusję oficjalnie rozpoczęła piątkowa konferencja prasowa burmistrza Barta de Wevera, który zapowiedział zaproszenie obu klubów do rozmów.

Plan miasta to budowa stadionu w przemysłowym rejonie Petroleum Zuid, ale… żaden z klubów nie pali się do uczestnictwa. Po piątkowym ogłoszeniu Royal Antwerp zapowiedział, że mają już gotowy projekt swojej nowej głównej trybuny i ich celem jest pozostanie na świętej ziemi Bosuil. Te plany mają być wkrótce zaprezentowane. Z kolei Beerschot Wilrijk zadeklarował, że przeprowadzki nie wyklucza, ale na razie poczeka na rozwój wypadków.