Kiedy wreszcie udało się znaleźć stałego gospodarza piłkarskiego, Nelson Mandela Bay Stadium nie może znaleźć długoterminowego zarządcy. Samorząd nie wie, co teraz zrobić.

Choć przedmiotem największych kontrowersji jest przyszłość stadionów Mistrzostw Świata 2010 w Durbanie i Kapsztadzie, to swoje problemy ma też mniejszy Nelson Mandela Bay Stadium w Port Elizabeth. Dopiero od sezonu 2014/15 obiekt doczekał się stałego gospodarza piłkarskiego (zespół Chippa United FC), ale za to w ciągu kilkunastu tygodni straci operatora.

Firma Access Management, która aktualnie kieruje działalnością stadionu, zakończy swój kontrakt 31 grudnia tego roku. Próbując zabezpieczyć ciągłość zarządzania władze miasta rozpisały nowy przetarg na operatora stadionu. Celem było wypracowanie zysku, co dotąd – przez prawie 7 lat – się nie udało.

Zgłosiło się pięciu oferentów chętnych poprowadzić stadion i rozwinąć jego otoczenie, ale samorząd… nie przyjął żadnej oferty. Wszystkie okazały się dla władz miasta zbyt drogie do zaakceptowania.

W związku z tym obiekt od stycznia będzie w rękach miasta Port Elizabeth, bez prywatnego operatora. Na razie trwają analizy, jaki model dalszego zarządzania będzie najbardziej racjonalny dla samorządu, wielokrotnie krytykowanego za budowę zbyt drogiego stadionu.