Londyn: West Ham bardzo sobie nie pomaga

źródło: @HenryWinter / Standard.co.uk / NewhamRecorder.co.uk; autor: michał

Londyn: West Ham bardzo sobie nie pomaga Wygrali tylko jeden mecz i są w strefie spadkowej. Ale wielu kibiców znacznie bardziej bolą inne „samobóje” w wykonaniu West Ham United. Jak nazywanie kibiców klientami czy zniszczenie ogrodu pamięci.

Reklama

Wygrali pierwszy mecz ligowy na swoim nowym stadionie 1:0, ale od tego czasu West Ham przysparza swoim kibicom tylko powodów do niepokoju. Pięć porażek z rzędu to koszmarny start po przeprowadzce ze 112-letniego Upton Park, nawet jeśli tylko dwie z nich miały miejsce przed własną publicznością.

Widzowie co prawda stawiają się na meczach licznie (trzy spotkania, trzy komplety), ale o dobrej atmosferze trudno mówić. Pomińmy nawet, że wczoraj 3 tysiące fanów Southampton przekrzyczało ucichły stadion po nokaucie 3:0, albo że wielu widzów wyszło wczoraj długo przed końcem. To normalna sprawa w takich sytuacjach, przynajmniej nie zobaczyli gola na 0:3 w 90. minucie.

Znacznie gorzej, że West Ham funduje sobie samobóje, których tak dużemu klubowi w tak delikatnej sytuacji nie powinny się przydarzyć. O co chodzi?

Klienci, nie kibice?

O problemach z aklimatyzacją na London Stadium już pisaliśmy. Kiedy dochodzi do bójek pomiędzy kibicami tego samego klubu, to już nie przelewki, to poważny kryzys. A do bójek dochodzi w Londynie, ponieważ część widzów nie akceptuje „sterylnego” porządku na nowym stadionie. West

Ham ma problem z budową tożsamości po przeprowadzce, dlatego podstawową rzeczą, jakiej ponad wszystko powinien uniknąć, jest nazywanie kibiców klientami. Ale właśnie to zdarzyło się w przededniu wczorajszego meczu.

Wyciekły instrukcje dla stewardów, w których to instrukcjach można przeczytać, że trzeba szczególnie dbać o widoczność z miejsc dla najbogatszych, a o widzach nikt nie napisał „supporters”, ale „customers”. W kraju, gdzie od powołania Premier League ze zwiększoną częstotliwością pojawiają się transparenty „supporters, not customers”, takie faux pas wywołało burzę…

London Stadium / Upton Park issue

Ile znaczy historia?

Tydzień temu fani West Hamu w mediach społecznościowych wyrażali smutek na widok eksplozji na Upton Park. Ale film sensacyjny kręcony na ich stadionie to mniejszy z dwóch skandali, jakie powinny zajmować ich uwagę. Znacznie poważniejszy to ten dostrzeżony jedynie w mediach lokalnych.

West Ham przed laty stworzył przy Upton Park ogród pamięci (Memorial Garden), czyli miejsce, gdzie kibice mogli rozsypywać prochy bliskich czy umieszczać niewielkie nagrobki dla tych, którzy chcieli być pochowani jak najbliżej ukochanej drużyny.

Trudno się nie zgodzić, że to wyraz niezwykle silnej więzi z klubem, który zresztą zobowiązał się dbać o ogród, by godnie upamiętniać swych zmarłych kibiców. Nawet podczas sprzedaży Upton Park deweloperowi Galliard w 2014 roku obie strony zgodziły się, że ogród nie zginie i zostanie wkomponowany w osiedle mieszkaniowe.

Tym większa była wściekłość wielu kibiców, kiedy zobaczyli, jak dobrze West Ham „zadbał” o to symboliczne miejsce. Zdjęcia opublikowane przez „London Evening Standard” oraz „Newham Recorder” pokazują bardziej wysypisko śmieci niż ogród pamięci, a trudno o silniejszy wyraz braku szacunku. I to w chwili, gdy West Ham przechodzi kryzys zaufania w oczach swoich kibiców.

London Stadium / Upton Park issue

Reklama