Warszawa: To nie będzie wielki Superpuchar
źródło: własne | MK; autor: michał
W zeszłym roku w Poznaniu, teraz w Warszawie. Pojedynek między Lechem i Legią jest jednak przedmiotem żartów, między innymi z powodu katastrofalnego stanu murawy na północy stadionu.
Reklama
Jutro o 17:30 na Stadionie Wojska Polskiego zmierzą się Legia Warszawa i Lech Poznań. Mecz o Superpuchar Polski rozegrają więc mistrz, zdobywca pucharu… i Lech. Podwójna korona Legii sprawiła, że dla wielu kibiców ten mecz wydaje się niepotrzebny. Przepisy nakazują jednak spotkanie triumfatora z finalistą Pucharu Polski, więc się odbędzie.
Spotkanie, choć to klasyk między Legią a Lechem, nie cieszy się szczególnym zainteresowaniem. Nawet na „Żyletę” nie sprzedała się choćby połowa biletów (dane za systemem sprzedaży online), choć dystrybucja zaczęła się dobre dwa tygodnie temu, a mecz już jutro. Tylko trzy sektory na wschodniej trybunie są bliskie wyprzedania, na każdej innej trybunie miejsca nie braknie. Po wczorajszym zamknięciu sprzedaży zajętych było ok. 9 tys. miejsc, wliczając karnety. Szkoda, bo przy zeszłorocznym rekordzie (w Poznaniu było 40 088 widzów) trybuny mogą wyglądać na mało wypełnione.
W Warszawie większym problemem jest jednak jak będzie wyglądało boisko. Zwłaszcza okolice północnego pola bramkowego są w potwornym stanie. Legia nie komentuje sprawy, rzeczniczka Izabela Kuś jedynie uspokaja, że wierzy w greenkeeperów ratujących boisko. Stan z dziś, widoczny poniżej, na pewno jednak nie napawa optymizmem.
Jutro superpuchar. Prace trwają.. pic.twitter.com/LeG7NbJdaA
— Samuel Szczygielski (@SamSzczygielski) July 6, 2016
Powodem tak trudnej sytuacji jest koncert Andrei Bocellego, który odbył się 26 czerwca. Po usunięciu sceny sprzed północnej trybuny okazało się, że darń jest wytarta prawie doszczętnie i mimo zabiegów jutro „łysiny” na pewno będą rzucały się w oczy.
Reklama