Narodowy: Tym razem żużel wypalił
źródło: własne / PAP | MK; autor: michał
Po zeszłorocznej katastrofie organizacyjnej tym razem zawody Grand Prix na PGE Narodowym organizacyjnie wypadły znacznie lepiej. Frekwencyjnie – pierwszego dnia pełne trybuny, drugiego do połowy.
Reklama
W piątek treningi, w sobotę Grand Prix, a w niedzielę mecz Polska-Reszta Świata – tak wyglądał weekend na Stadionie Narodowym. Po wpadce z zeszłego roku tym razem układanie toru żużlowego rozpoczęło się znacznie wcześniej, wkrótce po finale Pucharu Polski. Dzięki temu tor był przygotowany już tydzień temu i można było rozpocząć testy.
Powstały tor otrzymał inną nawierzchnię i zmienione wymiary względem tego z 2015. Poszerzono go o 1,2 metra, a konsystencja mieszanki została zmodyfikowana. Efekt? Może trochę na wyrost, ale po sobotnim ściganiu Greg Hancock, zdobywca drugiego miejsca, powiedział:
– Czapki z głów dla ludzi, którzy zbudowali tor na Grand Prix. Można się zachwycać przeszłością i tym co było w latach osiemdziesiątych, lecz ten tor – to był jeden z najlepszych torów na jakich mi się przyszło ścigać
.
Sobotnie Grand Prix oglądał komplet widzów, szacowany na ok. 50 tysięcy osób. W niedzielę ścigali się żużlowcy reprezentacji Polski kontra Reszta Świata. Emocji nie brakowało (ostatni bieg zdecydował o porażce Polski 44:46), ale na trybunach widzów było już znacznie mniej – ok. 25 tysięcy.
Reklama