Do pojedynku ligowych gigantów jeszcze ponad tydzień, a ostatnie bilety właśnie znajdują nabywców. Wyprzedać 40 tysięcy miejsc w pięć dni (!) potrafi w Polsce tylko Lech.

W chwili pisania tego tekstu w systemie sprzedaży Lecha było jeszcze dokładnie 1799 biletów na mecz Lecha z Legią, czyli (patrząc na tempo z ostatnich dni) ostatnie powinny znaleźć nabywców dziś. Wolne zostały tylko najmniej popularne, głównie najdroższe miejsca w najwyższych partiach INEA Stadionu. Na najmniejszą czwartą trybunę biletów nie ma od paru dni, ostatnie wejściówki do „Kotła” poszły wczoraj.

I choć formalnie sprzedaż jeszcze trwa, Lechowi można już gratulować, ponieważ otwarta dystrybucja biletów zaczęła się w poniedziałek, a do meczu został ponad tydzień! Mało tego, ceny biletów w Poznaniu tradycyjnie na przyjazd Legii są wysokie – od 60 do 90 zł bez uwzględnienia zniżek.

Gdyby ktoś chciał umniejszyć wyczynowi Lecha, można wyliczać, że posiadacze karnetów czy klienci biznesowi nie brali udziału w otwartej sprzedaży. Ale i tu krajowi rywale mogą Lechowi zazdrościć: loże na mecz z Legią „poszły” jeszcze w styczniu, a pod koniec lutego chętnych znalazły ostatnie bilety do strefy biznes.

Sprzedaż biletów na pierwszy tegoroczny pojedynek „Kolejorza” z warszawiakami tuż po rozpoczęciu osiągnęła rekordowe tempo ponad tysiąca na godzinę. Data nadchodzącego szlagieru jest dodatkową zachętą, ponieważ dokładnie 94 lata przed sobotnim meczem z Legią, w 1922 roku, założono Lecha.

Od kiedy w Poznaniu otwarto nowy stadion, mecze z Legią zawsze gromadzą ponad 30 tysięcy osób. Najmniej było w październiku 2011 (33 125), ale od czterech sezonów zawsze liczba widzów jest w okolicy 40 tysięcy. Pozostaje tylko żałować, że nie mamy w lidze więcej meczów z takim zapotrzebowaniem.