Poznań: Dramatyczne pustki na Belenenses
źródło: własne | MK; autor: michał
Pierwszy mecz Lecha w fazie grupowej 5 lat temu był wyprzedany. Wczoraj udało się zapełnić jedną piątą INEA Stadionu. A wszystko po to, by nie pomóc uchodźcom...
Reklama
Gdy pod koniec września 2010 Lech zaczynał zmagania grupowe Ligi Europy z FC Salzburg, stadion pękał w szwach. Wczoraj na INEA Stadionie zameldowało się ledwie 7934 widzów, znacznie mniej niż w Ekstraklasie.
Na pewno nie pomogła cena biletów (od 40zł w górę) ani ranga rywala, bowiem Belenenses debiutowało na tym szczeblu Ligi Europy. W dodatku forma Lecha jest, mówiąc bardzo delikatnie, daleka od optymalnej (w lidze przedostatnie miejsce, jedno zwycięstwo w ośmiu meczach).
Jednak nie tylko te czynniki zdecydowały, że wczoraj w „Kotle” pojawiło się może 200-400 osób. Dobitnie świadczył o tym transparent przed areną Lecha: „Stop islamizacji”. Poznańscy kibole zrezygnowali, ponieważ decyzją UEFA i ECA gospodarze od każdego sprzedanego biletu z wczoraj mają przekazać 1€ na pomoc uchodźcom. By zmniejszyć pomoc, wielu nie przyszło.
Jednak czy protest znacznie wpłynął na frekwencję? Już w meczu z Videotonem Szekesfehervar Lech notował niskie zainteresowanie, na poziomie 14 133. W zestawieniu z koszmarnymi wynikami w lidze spadek widowni poza samym „Kotłem” nie jest tak duży, a organizacje pomagające przybyszom z Syrii (i nie tylko) otrzymają od Lecha ok. 7 tys. € wsparcia.
Reklama