Władze Knurowa zapowiadają zmiany na stadionie, by już nigdy nie było burd. Realizowane mają być plany z 2012 roku, które zbyt długo czekały na wdrożenie.

– Musimy w stu procentach zadbać o bezpieczeństwo na obiekcie, żeby już nigdy nie doszło na nim do burd pseudokibiców – mówi dla „Gazety Wyborczej” Krzysztof Stryczek, kierownik biura do spraw funduszy strukturalnych, promocji i współpracy z organizacjami pozarządowymi.

Słowa Stryczka to zapowiedź modernizacji stadionu, na którym dwa tygodnie temu doszło do tragedii. – Zostanie wymienione ogrodzenie. Będą nowe sanitariaty, kasy i wieża zegarowa. Będziemy kontaktować się z policją i PZPN, by odpowiednio zmienić trybuny i zwiększyć bezpieczeństwo. Do tej pory mecze na stadionie nie były kwalifikowane jako imprezy masowe, bo liczba widzów nie przekraczała 990. Chcemy zwiększyć ilość miejsc do 3 tys. Każdy mecz byłby już traktowany jak impreza masowa – mówi kierownik.

Zapowiadane środki są konieczne, ale to nie pierwsza zapowiedź tego typu prac. Już od 2012 część wymienionych powyżej elementów miała być wdrażana. Nie udało się w 2013, 2014, ani do maja 2015 roku, kiedy stadion miał być już bezpieczniejszy.

Miasto opóźnienia tłumaczyły kłopotliwą wodą - stadion był po opadach zalewany, wliczając murawę. W zeszłym roku pojawił się wreszcie drenaż boiska, ale inne kroki za tym nie poszły.

Pieniądze na prace w tym roku są, jednak tylko na niektóre. Knurów ma w budżecie 400 tys. zł własnych funduszy, tymczasem całość prac modernizacyjnych ma pochłonąć ok. 10 mln zł. To szacunkowa suma jeszcze z 2012 roku, a brak realnych wydatków był powodem spięć między miastem a klubem.

Po zakończeniu prac, z dwiema zadaszonymi trybunami, stadion miałby wyglądać jak na poniższej wizualizacji. Warto jednak pamiętać, że ta sama wizualizacja była już przedmiotem kampanii wyborczej prezydenta Adama Ramsa i nie doczekała się realizacji. Do dziś nie ma jasnej odpowiedzi, skąd Knurów miałby pozyskać wszystkie potrzebne środki na inwestycję.