Chorzów: Kibice Ruchu chcą większego stadionu
źródło: Niebiescy.pl / własne | MK; autor: michał
Budowa przy Cichej jest przesądzona, tyle że do wbicia pierwszej łopaty zostało całkiem sporo czasu. Kibice spotkali się z prezydentem i zaczęli rozmowy od prośby o większe trybuny. Uda się?
Reklama
Wczoraj wieczorem prezydent Andrzej Kotala przyjął u siebie kibiców. Członkowie stowarzyszenia Niebiescy, kampanii Stadion dla Ruchu czy wreszcie mediów kibicowskich (Niebiescy.pl) i grup nieformalnych rozmawiali zarządcą miasta o przyszłości stadionu przy Cichej.
Budowa najwcześniej za rok
Chorzów jest w o tyle komfortowej sytuacji, że miasto ma już wyłonioną najkorzystniejszą koncepcję nowego stadionu i może w każdej chwili zlecić projektantom przygotowanie ostatecznego projektu budowlanego.
Na tym etapie jednak kwoty za dokumentację rosną zdecydowanie, dlatego przed przystąpieniem do projektowania trzeba dokładnie omówić, jakie są oczekiwania miasta i przyszłych użytkowników obiektu. W 2015 miasto na projekt ma wydać ok. 2 mln zł.
- Projekt powstanie w ciągu 6 miesięcy. Następnie będzie potrzeba 60 dni na uzyskanie pozwoleń, natomiast przetarg przy tej wielkości inwestycji trwa około 45 dni. Realny termin rozpoczęcia budowy stadionu to rok 2016 bądź końcówka 2015
– poinformował gospodarz miasta.
12 to za mało, by kibiców radowało
Do omówienia z biurem GMT z Mysłowic jest przede wszystkim rozmiar stadionu. Zgodnie z wytycznymi miejskiego konkursu architektonicznego zadaniem projektantów było stworzenie koncepcji stadionu na 12 tysięcy widzów z możliwością powiększenia do 16 tysięcy. Podczas wczorajszego spotkania fani apelowali jednak, by 16 uczynić rozmiarem wyjściowym, a umożliwić rozbudowę do 18 tys. miejsc.
Skąd te zmiany? Trzymając się wyjściowych założeń, nowy stadion o pojemności 12 tysięcy realnie oferowałby poniżej 10 tysięcy kibicom Ruchu (odliczając sektory buforowe i sektor gości). Dla klubu, który na najlepsze mecze sprzedawał parokrotnie więcej biletów, taka pojemność może być zdaniem fanów niewystarczająca. W końcu mowa tu o Ruchu – nie tylko zespole z 14 tytułami mistrzowskimi, ale też wysoką średnią widownią w stosunku do pojemności stadionu.
Co można zmienić?
Szczegółowej dokumentacji jeszcze nie ma, dlatego jest czas na zmiany. Gorzej z odpowiedzią na pytanie, co da się zmienić. Na pewno jest możliwe zbudowanie od razu stadionu na 16 tys. miejsc i nie powinno to spowodować znacznego wzrostu kosztów.
Wariant pierwotny zakładał bowiem budowę trybun o 18 rzędach (dla 12 tys.) i dostawienie stalowej konstrukcji kolejnych 4 rzędów dla osiągnięcia rozmiaru 16 tysięcy. Ponieważ zaproponowany wariant rozbudowy nie ingeruje w główną konstrukcję stadionu, powinien być tani i szybki w realizacji. Nawet opcja przedłużenia rygli i stworzenia 22 rzędów w konstrukcji żelbetowej nie powinna mieć znaczącego wpływu na koszt, choć niewątpliwie jest to droższe rozwiązanie.
Znacznie trudniej w zaproponowanej koncepcji upchnąć proponowane przez kibiców kolejne 2 tysiące miejsc. Według planu GMT ostatni z dodatkowych rzędów powstałby tuż przy filarach dachu i minimalnie poniżej dźwigarów. Czy dalsze powiększenie stadionu nie wymusiłoby dużej ingerencji w zaproponowaną konstrukcję – na to pytanie może dać odpowiedź spotkanie prezydenta z architektami.
- Uwaga kibiców jest słuszna. Spotkamy się z firmą, która będzie wykonywała projekt, by oszacowała różnicę w kosztach budowy stadionu 12-tysięcznego oraz 16-tysięcznego. Jeżeli okaże się, że różnica jest niewielka, to być może warto podjąć decyzję, by wybudować od razu na szesnaście tysięcy miejsc. Poczekajmy jednak do planów i kosztorysów. Później znowu wspólnie usiądziemy i stwierdzimy, czy nas na to stać
– wyjaśnił Andrzej Kotala, cytowany przez serwis Niebiescy.pl.
Ostatnie zdanie jest szczególnie istotne. Chorzów ma bowiem bardzo ograniczony budżet i nie jest pewne, czy uda się pozyskać na nowy stadion środki z zewnątrz. Dlatego już na starcie zaplanowano budowę etapami, poczynając od głównej trybuny. Dotąd ostateczny koszt całego stadionu (w wariancie na 12 tys.) szacowano na 96 mln zł, ale to dane z 2013 roku i trudno liczyć na budżet poniżej 100 milionów.
Wartościowym kompromisem między oczekiwaniami kibiców a możliwościami miasta mógłby być duży sektor stojący. Zakładając bezpieczny przelicznik stosowany m.in. w Niemczech i Anglii, w miejsce dwóch krzesełek może stać komfortowo trzech kibiców. Czyli za jedną z bramek zamiast 4 tys. kibiców siedzących mogłoby stać nawet 6 tys. ludzi. Kwestia zwiększenia pojemności byłaby „załatwiona” bez kosztów, ale nie wiadomo, czy taki scenariusz będzie możliwy. Projekt przepisów na temat legalizacji miejsc stojących jest w powijakach, a posłowie sugerują, by wpuszczać na takie sektory tylko tylu widzów, ilu mogłoby usiąść na krzesełkach…
Reklama