Poprzedni plan modernizacji największego stadionu w Miami nie wypalił. Teraz pojawiał się nowa propozycja. Tylko czy przyjmą ją wszyscy? Już spotkała się z krytyką.

Jak pisaliśmy w marcu, burmistrz Miami-Dade Carlos Gimenez poparł plan przedstawiony przez Miami Dolphins. W ramach propozycji miliardera Stephena Rossa stadion miałby zostać przebudowany za ok.400 mln $ (1,2 mld zł) wyłącznie z jego środków. W zamian właściciel klubu oczekiwał jednak sporych zwrotów podatkowych, co wywołało burzę.

Plan upadł mimo poparcia Gimeneza. Teraz właśnie Gimenez przekonuje, że choć tamten plan był „najlepszym z możliwych”, nowy jest jeszcze lepszy. Ponownie ciężar inwestycji spoczywa na Miami Dolphins, ale klub miałby otrzymywać po ukończeniu prac „wyrównania” za każdy wielki event sprowadzony na stadion. Dla przykładu, za organizację Super Bowl Dolphins otrzymaliby ok. 4 mln $ z podatków od turystyki.

- Jeśli sprowadzi duże wydarzenia, za każde z nich dostałby od nas grant. Jednak granty byłyby znacznie mniejsze niż suma korzyści związanych z organizacją tych eventów – przekonuje Gimenez.

Jego retoryka nie wszystkich jednak przekonuje, ponieważ sposób liczenia korzyści z wielkich wydarzeń nie jest jasny. Może się dodatkowo okazać, że Dolphins w ciągu roku sprowadzą duże wydarzenia na sumę kilkunastu milionów, a wtedy obciążenie budżetu samorządowego będzie bardzo poważne. W długiej perspektywie może się okazać, że oddane pieniądze przekroczą nawet sumę inwestycji.