Bezpieczeństwo: Problemem jest Narodowy czy może ustawa?
źródło: PZPN.pl; autor: michał
„Dziś okazuje się nagle, że obiekt nie spełnia ustawowych wymogów w zakresie bezpieczeństwa. Zasadne wydaje się pytanie – czy to Stadion Narodowy jest problemem, czy może chore są obowiązujące przepisy?” – pyta Zbigniew Boniek w oświadczeniu na temat obiekcji policji przed sparingiem ze Szkocją.
Reklama
Jak poinformowała „Rzeczpospolita”, policja sprzeciwia się organizacji na Stadionie Narodowym meczu Polski ze Szwecją, uzasadniając to przepisami bezpieczeństwa. Sprawa zakrawa o kuriozum, ponieważ według najnowszej opinii komendy rejonowej Stadion Narodowy nie spełnia wymogów ustawy z 2009 roku, które spełniał przez ostatnie dwa lata.
Do sprawy w bardzo dosadny sposób odnosi się prezes PZPN Zbigniew Boniek. W specjalnym oświadczeniu zwraca uwagę, że podobnie absurdalne opinie może wydać każda komenda w Polsce. Tyle że sztuczne blokowanie imprez przez policję na mniejszych stadionach nie wywołuje burzy w mediach i wiele klubów piłkarskich jest zostawionych samych sobie.
Poniżej prezentujemy całe oświadczenie Zbigniewa Bońka opublikowane na PZPN.pl:
„Przygotowanie każdego takiego spotkania, to dla PZPN ogromny wysiłek finansowy i organizacyjny. Dlatego jest rzeczą absolutnie niedopuszczalną, że o zastrzeżeniach Policji i Straży Pożarnej do stanu bezpieczeństwa na Stadionie Narodowym dowiadujemy się dopiero teraz, na niespełna trzy tygodnie przed rozegraniem meczu. Stadion Narodowy jest jednym z najnowocześniejszych obiektów tego typu w Europie i na świecie. Odbyły się na nim mecze UEFA EURO 2012™ oraz szereg innych imprez rozrywkowych. Podczas meczów Reprezentacji Polski nigdy nie doszło tam do zakłóceń porządku publicznego, choć spotkania obserwowało prawie 58.000 widzów. Dziś okazuje się nagle, że obiekt ten nie spełnia ustawowych wymogów w zakresie bezpieczeństwa. Zasadne wydaje się więc pytanie – czy to Stadion Narodowy jest problemem, czy może jednak chore są obowiązujące w naszym kraju przepisy?
Na Stadionie Narodowym brak jest, jak informuje Policja, zintegrowanego systemu identyfikacji kibiców. W systemy takie wyposażone są obiekty klubów Ekstraklasy oraz Pierwszej Ligi Piłkarskiej. Od 1 stycznia 2014 roku wymóg posiadania elektronicznego systemu identyfikacji widzów został jednak rozszerzony na wszystkie stadiony w Polsce – dotyczy on więc w równej mierze stadionów Nielby Wągrowiec, Notecianki Pakość, Izolatora Boguchwała czy… właśnie Stadionu Narodowego w Warszawie. Jak widać, dla najnowocześniejszego obiektu w kraju wymóg ten okazał się zbyt wyśrubowany. Czego możemy zatem oczekiwać od obiektów w Zielonej Górze, Suwałkach czy Krośnie?
W chwili obecnej na palcach jednej ręki zliczyć można te stadiony w niższych klasach rozgrywkowych, które spełniają wymogi Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. W konsekwencji nie wolno rozgrywać na nich meczów dla większej publiczności niż 1000 osób. Jeśli zaś jakiś klub przyciąga większą ilość widzów, to… ma problem. Trzeba ograniczyć liczbę miejsc albo liczyć się z tym, że pracownikom klubu zostaną postawione zarzuty.
Koszty dopasowania obiektów do surowych wymogów ustawy ponoszą ich właściciele – samorządy lokalne. Tylko na samym Stadionie Narodowym system kontroli dostępu – jak widać niedoskonały – kosztował 13,5 mln zł. Ilu chuliganów zostało dzięki niemu ujętych? Można chyba spokojnie zaryzykować tezę, że pieniądze te zostały wyrzucone w błoto, a samorządy nie mają środków na takie elektroniczne fanaberie. Już teraz każdy kibic chcący kupić bilet na mecz, jest sprawdzany pod kątem posiadania prawomocnego zakazu stadionowego. Dodatkowy elektroniczny system kontroli potrzebny jest więc właściwie tylko po to, aby upewnić się, że zakupiony legalnie bilet nie trafił w niepowołane ręce. Tymczasem o jakiej skali problemu mówimy? W Polsce sądy nałożyły około 1500 zakazów stadionowych. Wygląda więc na to, że wydajemy w skali kraju dziesiątki milionów złotych tylko po to, aby pilnować kilkuset osób. Nie jestem specjalistą od finansów publicznych, ale wydaje mi się, że taniej byłoby zatrudnić armię kuratorów, którzy w godzinach rozgrywania meczów osobiście nadzorowaliby skazanych prawomocnym wyrokiem sądu chuliganów.
Wymóg posiadania elektronicznego systemu kontroli to nie jedyny absurd wynikający z „Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych". Nawet sześcioletnie dziecko musi obecnie podać imię, nazwisko, numer PESEL i wizerunek twarzy, żeby kupić bilet na mecz. Nie można zamówić biletu przez Internet, co w dzisiejszych czasach sprawia, że jako kraj wracamy do epoki kamienia łupanego. Podobna kontrola dotyczy zresztą również lóż biznesowych. Proszę odpowiedzieć sobie na pytanie – jaki sponsor wykupi za duże pieniądze lożę, jeśli potem nie będzie mógł zaprosić do niej swoich przyjaciół czy partnerów biznesowych bez pobierania od nich zdjęcia i numeru PESEL, bez możliwości poczęstowania lampką wina? To między innymi dlatego z polskiego futbolu ucieka biznes i pieniądze, a utrzymanie drużyn piłkarskich spada w coraz większym stopniu na samorządy.
Coraz częściej mam wrażenie, że polskie państwo nie prowadzi walki z chuligaństwem stadionowym, lecz z klubami. Przepisy są coraz bardziej absurdalne, a Policja coraz więcej czasu spędza na kontrolowaniu, czy kluby należycie się z nich wywiązują. Czy to jest troska o poprawę bezpieczeństwa na stadionach, czy szukanie dziury w całym? Tym razem skandal dotyczy Stadionu Narodowego – obiektu wybudowanego kosztem dwóch miliardów złotych przez państwo – jestem więc więcej niż pewien, że już za chwilę okaże się, że wszystko jest w najlepszym porządku, a drużyny Polski i Szkocji będą mogły zgodnie z planem wybiec na murawę. Nie podejmuje się jednak dyskusji, kiedy biurokracja uniemożliwia normalne funkcjonowanie klubu w Białymstoku, Krakowie czy Łęcznej.
W chwili obecnej trwają dyskusje nad nowelizacją „Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych". To chyba ostatnia szansa, żebyśmy wspólnie zastanowili się nad tym, co można i trzeba zrobić, aby każdy uczestnik widowiska sportowego czuł się komfortowo i bezpiecznie. Co oznacza lakoniczny zapis, że „za bezpieczeństwo imprezy odpowiada jej organizator”? Czy to klub ma łapać osoby łamiące prawo, podczas gdy Policja zajęta jest sprawdzaniem, czy wszystkie wymagane papierki zostały złożone na czas i czy wszyscy uczestniczy meczu mają wyrobioną Kartę Kibica z obowiązkowym wizerunkiem twarzy? PZPN stanowczo przeciwstawia się chuligaństwu, ale nie może być chyba tak, że kluby ponoszą wyłączną odpowiedzialność za bezpieczeństwo, podczas gdy cały aparat państwowy zajmuje się wymyślaniem coraz bardziej wyśrubowanych i często sprzecznych przepisów, kontrolą oraz karnym zamykaniem stadionów.
Musimy dać klubom szansę normalnego funkcjonowania. Dlatego apeluję – uprośćmy przepisy i skoncentrujmy się na podnoszeniu jakości obsługi na meczach i walce z przestępcami, zamiast utrudniać życie ludziom, którzy pracując w klubach zmagają się z absurdalnymi przepisami nałożonymi na nich przez biurokrację"
Reklama