Narodowy: Doping wrócił, ale czy atmosfera też?

źródło: własne; autor: michał

Narodowy: Doping wrócił, ale czy atmosfera też? Z trzech punktów na Stadionie Narodowym oglądaliśmy wczoraj mecz Polski z Czarnogórą – z sektora prasowego, ze zwykłego miejsca na trybunach oraz z nowoutworzonego młyna. Ten ostatni był chyba najciekawszym organizacyjnie elementem spotkania zamykającego Polsce definitywnie drogę do Mundialu 2014.

Reklama

Tradycyjnie o samym meczu nie piszemy, ponieważ o nim napisano już bardzo wiele. Zresztą, i tak przebieg widać było bardzo dobrze w telewizji. Za to wielu rzeczy można było z perspektywy kamer nie dostrzec, a wiedzieć o nich warto.

Po pierwsze więc, na meczu z Czarnogórą pierwszy raz od czasu zerwania współpracy z kibicami za rządów prezesa Grzegorza Laty powrócił zorganizowany doping. To efekt ustaleń między PZPN a Ogólnopolskim Związkiem Stowarzyszeń Kibiców z początku czerwca.

Porozumienie zakłada, że na każdym meczu Reprezentacji ok. 3 tysiące biletów najniższej kategorii cenowej trafi do kibiców polskich klubów nie poprzez Klub Kibica Reprezentacji, a przez tworzoną konsekwentnie siatkę klubowych koordynatorów ds. kibiców. Zgodnie z oczekiwaniami przed wczorajszym meczem zapotrzebowanie na te wejściówki znacznie przerosło oczekiwania i gdyby sektory dopingujące były większe, też zdołałyby się zapełnić.

Czy wraz z powrotem kibiców atmosfera uległa poprawie? Tu nie mamy jednomyślności. Bo choć doping był nieporównanie bardziej urozmaicony niż w ostatnich miesiącach (nie brakowało przyśpiewek znanych z polskich stadionów zamiast wyłącznie okazjonalnego „Polska, Polska” czy „Polska, Biało-Czerwoni”), to jego skala jest daleka od ideału. Młyn na cztery sektory, rozciągający się wizualnie od D14 do D17, nie był zaangażowany w doping w całości. Tym trudniej było wciągnąć do zabawy cały stadion, na którym wielu widzów nie było obeznanych z meczową atmosferą. W efekcie tylko kilka razy udało się zgrać widzów na 58-tysięczniku.

To jednak kwestia dłuższej pracy, zanim nasze trybuny na meczach Kadry zaczną przypominać te sprzed jeszcze kilku lat. Nie tylko w kwestii dopingu, ale też oflagowania – na balustradach Narodowego było wczoraj bardzo dużo pustego miejsca. Jednak mimo to widać powrót fanów do przywożenia ze sobą płócien po okresie niepewności, gdy „poprzedni PZPN” wprowadził kontrowersyjne zapisy o maksymalnych wymiarach 2x1,5m.

Co ciekawe w kontekście niedawnych afer w Poznaniu i Szczecinie, w sercu piątkowego młyna schody były zajęte przez kibiców. Organizatorzy starali się je udrożnić wprowadzeniem stewardów oraz apelem spikera, ale w obliczu niechęci kibiców do zmiany miejsc (oraz wprowadzenia sektorówki na trybunę zaraz po wejściu stewardów), akcję zarzucono. Po tym wydarzeniu było spokojnie i nikomu nic się nie stało.

Czego jeszcze nie było widać w kamerach? Na pewno sektorówki przywiezionej z Białegostoku. Uformowana na kształt polskiej koszulki reprezentacyjnej flaga przykryła część sektorów dopingujących na chwilę po 22. minucie. Być może realizator transmisji uznał, że nie jest tak interesująca jak wydarzenia na boisku, ale jeśli tak, to zapewne nie znał historii tej sektorówki. Wykonały ją bowiem pod okiem ultrasów Jagiellonii Białystok dzieci z miejscowego domu dziecka, a na płótnie pojawiło się logo ogólnopolskiej akcji KolorujeMy, w ramach której kibice remontują właśnie domy dziecka.

Flaga KolorujeMyFlaga przywieziona z Białegostoku pojawiła się na trybunach po 22. minucie. Fot: Paweł Osiński

Sektor CzarnogóryFanów Czarnogóry było może niewielu, ale mecz zaczęli z przytupem, odpalając znaczną ilość pirotechniki. Fot: Paweł Osiński

 

Reklama