Poznań: Polowanie na kibiców za stanie na schodach?

źródło: GlosWielkopolski.pl / KKSLech.com; autor: michał

Poznań: Polowanie na kibiców za stanie na schodach? Policja prowadziła dwudniowe ćwiczenia, prezes Lecha apeluje do kibiców by nie dali się sprowokować. A kibice… najpierw mieli nie dopingować, a teraz zamierzają stawić się licznie w „Kotle”. O co w tym chodzi? O stanie na schodach…

Reklama

Przez ostatnie dwa dni na INEA Stadionie prowadzone były policyjne ćwiczenia. Nie na przypadkowej trybunie, ale na „dwójce”, czyli w „Kotle”. Sprawa ma związek z zaleceniami wojewody Piotra Florka, by kibice udrożnili schody na trybunach. Jeśli nie zastosują się do apeli, może dojść do siłowej interwencji.

Wszystko to ma sprzyjać bezpieczeństwu, ponieważ klatki schodowe mogą służyć do przejścia ratowników w sytuacji wypadku. Dlatego, choć nie nakazują tego jasno przepisy prawa, wojewoda zażądał oczyszczenia przejść między sektorami. Te od chwili otwarcia „Kotła” drożne nie były, jednak Lech nie uznaje tego za jakiekolwiek racjonalne zagrożenie.

- Wiemy, że wojewodzie chodzi o szybki dostęp służb medycznych na wszelki wypadek. Podczas meczu kierownik ds. bezpieczeństwa odpowiada za bezpieczeństwo każdego kibica na INEA Stadionie. Nie widzę nowych okoliczności które spowodowały, ze wzrosło radykalnie zagrożenie dla ich zdrowia i życia w tym, że będą stali w przejściach na II trybunie, czyli Kotle. Dlaczego? Po prostu taka jest praktyka na tej trybunie od samego początku jej powstania i nigdy nie było żadnego problemu z dostępem pomocy medycznej jakiemukolwiek kibicowi. Postaram się jednak zminimalizować to zagrożenie, które widzi wojewoda, a którym miałoby utrudnione niesienie pomocy osobie, która zasłabła. W przejściach będą stali ratownicy medyczni. Kibice, którzy się źle poczują, będą ich mieli tuż pod ręką – mówi prezes Lecha Karol Klimczak, a w ostatnich zdaniach trudno nie wyczuć ironii.

Klimczak twierdzi, że starał się przekonać wojewodę Florka do odejścia od tak rygorystycznej postawy, ponieważ zagrożenie jest czysto hipotetyczne. - […] W takiej chwili myślę o prawie 30 tysiącach kibiców fantastycznie bawiących się trybunie na Signal Iduna, na stadionie Borussii Dortmund. Co gorsza, kibicując bawią się nie tylko na stojąco, ale i w przejściach. Nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Powinniśmy ich pouczyć, sprowadzić ze złej drogi. Pokazałem ostatnio zdjęcie tej trybuny wojewodzie. Oni mogą bawić się, a u nas problemem stają się nagle schody. I to od razu problemem gigantycznym, że rozważa sie rozwiązanie go przy pomocy policji. Dziwi mnie tylko to, że kwestia drożności przejść na II trybunie podniesiona jest tak nagle. Wcześniej rozmawialiśmy o innych ważniejszych kwestiach. Mam nadzieję, że to czarny scenariusz, który się nigdy nie zrealizuje – mówi dla „Głosu Wielkopolskiego” prezes.

Postawa wojewody i ćwiczenia policji to jasny sygnał dla kibiców, że może dojść do prowokacji. W tej sytuacji na stronie KKSLech.com pojawiła się informacja, że kibice nie będą prowadzić dopingu i wielu z nich nie przyjdzie na mecz. Wkrótce jednak zastąpił ją komunikat, że doping będzie, ale kibice są proszeni, by nie dać się sprowokować.

Nie mamy zamiaru w jakimkolwiek stopniu uginać się pod panującą presją wywieraną przez urzędującego wojewodę Piotra Florka oraz większość mediów regularnie manipulujących przekazami dotyczącymi kiboli Lecha Poznań. Uważamy, iż tzw. „drogi życia” (niegdyś zwane po prostu schodami trybuny nr II), posiadają odpowiednią przepustowość i w pełni umożliwiają sprawne poruszanie się po tejże trybunie. Zwłaszcza, że na naszym stadionie, z racji nieodgadnionego do dziś zamysłu projektanta, mamy wielokrotnie więcej „dróg życia” niż na jakimkolwiek obiekcie sportowym o podobnej pojemności w Europie. […] W przypadku wystąpienia prowokacyjnych zachowań pracowników ochrony, stewardów tudzież innych służb zabezpieczających mecz (z policją na czele), prosimy kibiców o niereagowanie na prowokację, próbę utrzymania emocji na wodzy oraz zastosowanie się do instrukcji przekazywanych przez prowadzącego – czytamy w komunikacie grup kibicowskich.

O utrzymanie nerwów na wodzy nawet w przypadku interwencji siłowej apeluje również prezes Lecha. – Od lat robimy wszystko żeby wszyscy kibice na stadionie czuli się bezpiecznie, angażując wysokie nakłady finansowe, potwierdzeniem tego są wyniki badan wśród Wielkopolan, które na nasze zlecenie przeprowadziła profesjonalna pracownia badania opinii. Inea Stadion jest bezpieczny. Spełnimy żądanie wojewody i spiker będzie prosił kibiców, by nie stali w przejściach, tylko zajęli swoje miejsca. Także stewardzi będą informować o tym kibiców. Nie posunę się jednak do tego, żeby nasze służby porządkowe z tak błahego powodu użyły siły wobec kibiców. To może z kolei oznaczać, że nie zapewnimy pustych przejść, co wojewoda może uznać za sytuację niebezpieczną, przerwać mecz i wezwać na stadion policję. Dlatego apeluję do kibiców: nie dajmy się sprowokować! Bądźcie ponad to i pokażcie, że jesteście rozsądni. Apeluję o to samo do kibiców Zawiszy, żeby kibicowanie na schodach na Bułgarskiej nie skończyło się dla nich zamknięciem stadionu w Bydgoszczy lub sektorów gości w Poznaniu – apeluje prezes Klimczak.

Dla kibiców postawa prezesa Lecha może wydawać się pocieszająca, jednak nawet bez interwencji policji fani stojący na schodach mogą spotkać się z procesami sądowymi i zaliczenie w poczet chuliganów z zakazami stadionowymi. Wystarczy bowiem, że klub spełni swoją deklarację i przez spikera lub stewardów wezwie do opuszczenia schodów, a wszyscy stojący na nich złamią przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, która nakazuje wykonywać polecenia służb organizatora. Na podstawie monitoringu mogą oni zostać zidentyfikowani i sądzeni.

Reklama