Anglia: Nastolatek pozwie policję za utrudnianie wyjazdu na mecz?
źródło: własne / FSF.org.uk; autor: michał
Spotkanie Huddersfield – Hull będzie meczem podwyższonego ryzyka. Jedyną podstawą do takiej decyzji jest fakt, że mecz odbędzie się po południu i ludzie rzekomo… zdążą się upić. Nastolatek wściekły na ocenę zagrożenia żąda od policji zmiany decyzji i stał się bohaterem wielu kibiców.
Reklama
15-letni Louis Cooper jest w ostatnich dniach inspiracją dla wielu fanów. Nastolatek mieszka w Manchesterze, ale mimo to jest na każdym meczu swojego ukochanego Hull City (ponad 120km w prostej linii). Cooper jest też na każdym meczu wyjazdowym, a nawet oglądał swój zespół podczas sparingu w Pekinie.
Najbliższy-najdalszy wyjazd
Na wyjazdach jest co prawda zawsze, ale ten najbliższy geograficznie będzie musiał opuścić. Policja West Yorkshire uznała bowiem, że spotkanie Huddersfield – Hull to mecz podwyższonego ryzyka. To oznacza, że w celu dotarcia jako kibic Hull do odległego o zaledwie 50km Huddersfield, chłopak musi najpierw pojechać do Hull (160km), później stamtąd do Huddersfield (120km) i z powrotem. Zamiast ok. 100km w dwie strony, musiałby więc pokonać 560km!
Absurdalna sytuacja jest spowodowana przepisami dotyczącymi tzw. „bubble games”, czyli meczów kategorii najwyższego ryzyka. Zgodnie z przepisami w takich meczach przyjezdni otrzymują drastycznie mniej biletów (w tym przypadku 1500 zamiast 4000), a do tego muszą od swojego stadionu do stadionu gospodarzy jechać w eskortowanym konwoju.
Teoretycznie fani z innych miast mogliby dojechać swoim transportem, jak to się dzieje w Polsce i wielu innych krajach, jednak w Anglii nie mieliby szans wejść do sektora gości – muszą jechać w jednym konwoju i koniec. Na pobłażliwość mogą liczyć jedynie osoby niepełnosprawne z opiekunami.
Zdążą się upić?
Jeśli myślicie, że Hull – Huddersfield to znaczące derby, to jesteście w błędzie. Bo choć faktycznie mamy do czynienia z Yorkshire Derby, to w historii spotkań tych zespołów trudno doszukać się negatywnych emocji kojarzonych ze słowem „derby”. Dlaczego więc West Yorkshire Police uznała ten mecz za spotkanie tej samej kategorii, co West Ham – Millwall czy Aston Villa – Birmingham City?
Trudno w to uwierzyć, ale jedyną przedstawioną przesłanką jest fakt, że ten mecz odbędzie się o 17:20. To zdaniem funkcjonariuszy wystarczająco dużo czasu, by kibice udający się na mecz zdążyli się poupijać. I choć angielscy fani znani są z chodzenia do pubów przed meczami, trudno znaleźć w przypadku obu zespołów jakikolwiek incydent, który potwierdzałby skłonność do agresji „po spożyciu”. Mało tego, przez cały sezon 2011/12 policjanci zatrzymali zaledwie 7 kibiców Hull na wyjazdach, uwzględniając wszystkie możliwe wykroczenia.
Nic więc dziwnego, że poznawszy decyzję policji kibice obu klubów zaprotestowali przeciwko takiemu traktowaniu. By pokazać, że nie ma mowy o jakimkolwiek ryzyku, kibice zrzeszeni w stowarzyszeniach obu klubów połączyli siły i wydali wspólne oświadczenie.
Opuści pierwszy mecz?
Louis poszedł dalej i na oświadczeniu nie skończył. Założył bloga i wytoczył przeciwko West Yorkshire Police większe działa – zagroził pozwem. Stawka jest dla niego wysoka, ponieważ jeśli policja nie odstąpi od swojej interpretacji i nie wycofa najwyższej kategorii bezpieczeństwa, Louis… opuści pierwszy mecz w tym roku. A do tego nie chce dopuścić.
Młody chłopak uznał, że tak egzekwowane przepisy są niezgodne z jego fundamentalnym prawem do swobodnego przemieszczania się. Stanęła z nim ramię w ramię kancelaria prawnicza Deighton Pierce Glynn, a adwokat Lochlin Parker jest przekonany, że decyzja policji jest krzywdząca.
Zgodnie z brytyjskim prawem decyzję policji będzie można zaskarżyć dopiero wtedy, gdy wejdzie ona w życie, czyli po meczu. Dlatego Louisowi zależy na rozgłosie dla jego kampanii, by wywrzeć możliwie szeroką presję społeczną na policji i zmienić kategorię derbów na niższą, umożliwiającą mu dojazd.
Kibiców obu klubów pozyskał z marszu, a wkrótce później dołączyła do nich ogólnokrajowa federacja fanów FSF. Później chłopaka zaczęły zapraszać media. Był już w jednym z kanałów BBC, był w poczytnym tabloidzie „Mirror”, a w mediach społecznościowych historia walki o obejrzenie meczu też zyskuje coraz więcej zwolenników.Ale czy to wystarczy?
Reklama