Narodowy: Każdy mecz o punkty w Warszawie?
źródło: DziennikBaltycki.pl / własne; autor: michał
Oficjalnie nie ma jeszcze umowy, ale wszystko wskazuje, że nawet spotkanie z San Marino odbędzie się właśnie przy Poniatowskiego? Z takim wnioskiem wrócił do Gdańska prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, który nie daje innym stadionom szansy na organizację meczów Polski o punkty.
Reklama
Przypomnijmy, że oficjalnie stadionem narodowym dla Reprezentacji Polski pozostaje wciąż Stadion Śląski, który został uznany za taki przed prawie dwoma dekadami. Dziś jednak realia są zupełnie inne i nie chodzi tylko o fatalny wypadek na Śląskim, który wciąż wstrzymuje budowę.
Po październikowych wyborach nowy prezes PZPN Zbigniew Boniek zasugerował, że wszystkie mecze o punkty powinny być rozgrywane w Warszawie, na Stadionie Narodowym. - Po to jest Stadion Narodowy, aby grała na nim reprezentacja wszystkie mecze w eliminacjach mistrzostw świata. Ten z San Marino także. Spotkania towarzyskie mogą odbywać się na pozostałych pięknych stadionach
– mówił Boniek.
Takiego stanowiska próżno było szukać u Grzegorza Laty, który nie chciał zgodzić się na zmianę statusu obiektu z Górnego Śląska i uznać za narodowy Stadionu Narodowego. I choć jeszcze za kadencji Laty kilka ważnych meczów zostało oddanych Narodowemu, to żadnej umowy między Narodowym Centrum Sportu a PZPN nie było – wszystko odbywało się z meczu na mecz.
Skąd ta niecodzienna sytuacja? To kwestia zaniedbań sprzed lat, ponieważ przed budową Stadionu Narodowego nikt nie konsultował z PZPN ewentualnej gry Reprezentacji w Warszawie. Stąd po zakończeniu inwestycji Związek znalazł się w bardzo wygodnej pozycji, w której mógł stawiać warunki. Miał przecież w czym wybierać, bo nagle stadionami obrodziło, a wszystkie potrzebują imprez, by wiązać koniec z końcem. Odmówił więc osiedlenia się pod trybunami Narodowego, bo ceny nie były dość niskie. Wybrzydzał też przy organizacji meczów, chcąc jak najwięcej ugrać...
Co się zmieniło? Na pewno nie kwestia umowy między PZPN a operatorem Narodowego, bowiem stadion dopiero w styczniu operatora będzie mieć. Próbowaliśmy dowiedzieć się od rzecznika PZPN, czy w sprawie zmiany statusu jest jakiś postęp, ale pozostał głuchy na pytania.
Za to sugestia, że słowa Bońka będą wprowadzone w czyn, idzie z regionalnego ZPN, z Pomorza. Jeszcze we wrześniu operator tamtejszej PGE Areny liczył, że te stanie się nowym domem Reprezentacji i przejmie choćby te mniej prestiżowe mecze. Najpierw był sparing z Urugwajem, później miał przyjść marcowy szlagier przeciwko Ukrainie. Ale delegacja z Gdańska nie ma dobrych wieści po wizycie w warszawskiej centrali PZPN.
- Boniek był zadowolony i chwalił nas za organizację meczu z Urugwajem. Jeśli chodzi o mecze eliminacyjne z Ukrainą i San Marino, to decyzja jest taka, że mają się odbyć na jednym stadionie. Gdynia od razu odpadła z gry, bo zarząd PZPN stoi na stanowisku, że to za mały stadion na mecz reprezentacji Polski. Jeśli chodzi o PGE Arenę w Gdańsku to decyzja jeszcze nie zapadła, ale wyczułem w rozmowie z Bońkiem, że marcowe mecze odbędą się na Stadionie Narodowym. Nie zostało to wprawdzie oficjalnie powiedziane, ale tak można było wywnioskować z tej rozmowy
– opowiada w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Radosław Michalski, prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.
Reklama