Wrocław: Dramatyczna sytuacja operatora i klubu?
źródło: Gazeta.pl / Sport.pl; autor: michał
Odwołany ze stanowiska wiceprezydent Janicki nie szczędzi gorzkich słów i zdradza, jak niepokojące zdarzenia mają miejsce we Wrocławiu. Jego zdaniem operator stadionu nie ma pieniędzy nawet na pokrycie kosztów organizacji meczu – pisze Gazeta.pl.
Reklama
Po usunięciu z magistratu wiceprezydent Michał Janicki przystąpił do kontrofensywy, czując się kozłem ofiarnym prezydenta Dutkiewicza. Zdaniem Janickiego pokazowe zwolnienie miało wskazać winnego niepowodzeń związanych ze Stadionem Miejskim. Dziś, gdy były wiceprezydent z urzędem nie ma już nic wspólnego, mówi o rzeczach niepokojących, jakie miały miejsce na Al. Śląskiej.
- Istniała groźba, że nie dojdzie do meczu Śląska z Bełchatowem, bo spółka Wrocław 2012 nie miała pieniędzy, aby zapłacić 400 tysięcy rachunku za światło. Tauron zagroził, że odłączy prąd. Na dwa dni przed meczem miasto przelało pieniądze i nie doszło do kompromitacji
– opowiada Michał Janicki.
Jego zdaniem Wrocław 2012 nie ma pieniędzy i nie ma z czego nie tylko spłacać kredytu na budowę stadionu, ale nawet finansować bieżącego funkcjonowania. Dlaczego operator nie ma skąd wziąć pieniędzy? Dużo kosztuje go samo zarządzanie obiektem (przypomnijmy, brakuje elektronicznego systemu zarządzania instalacjami). Nie ma sponsora nazwy, choć było już wiele zapowiedzi. Nie można wynająć ok. 60% biur, ponieważ nie są wykończone.
Na dodatek oczywiście dochodzą kolejne imprezy rozrywkowe, na których miasto traci miliony. Dziś już nawet operator potwierdza, że wtorkowy mecz Japonia – Brazylia będzie na minusie. Co z tego, że na lożach uda się zarobić 300 tys. zł, kiedy sama organizacja pochłonęła 4 mln. A bilety nie idą tak, jak się spodziewano. Według Wrocław 2012 być może uda się dobić do granicy 30 tys. osób.
Do tego dochodzą poważne kłopoty Śląska Wrocław, w którym według doniesień „Gazety Wyborczej” pieniędzy może wystarczyć do końca roku. Klub jest teraz problemem miasta, bowiem Zygmunt Solorz wstrzymał finansowanie. Trybuny nie są pełne i finansowa „maszynka” nie kręci się jak powinna. Być może dojdzie do zwolnienia prezesa klubu, choć przyszłość Śląska będzie zależna od dalszych rozmów między miastem a partnerami.
Reklama