Ciąg dalszy problemów dla Wrocławia. Miasto zerwało dziś umowę z głównym wykonawcą, który nie wykonywał prac wymaganych przez miasto. Teraz trzeba ogłosić nowy przetarg, a prace zakończą się najwcześniej wiosną 2013.

Wrocław raz już „zrywał” z głównym wykonawcą swojego stadionu – na początku lipca. Wtedy, tuż po Euro 2012, władze miasta wypowiedziały ostatni aneks do umowy, ponieważ Max Boegl nie wywiązał się z terminowego wykonania zadania. Sprawa trafiła do sądu, gdzie miasto domaga się 65 mln zł z tytułu kar. Pieniądze już są, ale nie można z nich korzystać do zakończenia procesu.

Teraz Wrocław zrywa ponownie – tym razem cały kontrakt na budowę obiektu. Dziś miasto wypowiedziało głównemu wykonawcy umowę. - Po wielu miesiącach negocjacji z Maxem Boeglem uznaliśmy, że trzeba dokończyć budowę stadionu z innymi firmami – powiedział wiceprezydent Maciej Bluj. – Dlatego też odstąpiliśmy od umowy z Maxem Boeglem, choć niewiele zostało do skończenia. Z naszych obserwacji wynika, że niemiecka firma od dłuższego czasu na stadionie nic nie robiła – mówi Bluj, cytowany przez „Gazetę Wrocławską”.  

Nieoficjalnie zaczęły się niedawno pojawiać informacje, że niemiecki wykonawca nie tylko nie pracuje, ale wyprowadza się też z biur, które wynajmował na obiekcie. Tymczasem wciąż jest do wykonania praca. Stadion jest gotowy na 97%, ale brakujące elementy – przede wszystkim elektroniczny system zarządzania BMS, który znacząco ograniczyłby koszty – też trzeba wprowadzić.

Dlatego miasto zapowiada, że teraz zacznie inwentaryzację Stadionu Miejskiego i pracę nad ostatnimi przetargami. Te powinny być ogłoszone do 15 października. Dokończenie stadionu według szacunków miasta powinno nastąpić wiosną 2013. Nie wiadomo, czy i o ile wzrosną koszty. Miasto ma bowiem jeszcze 24 mln zł z sumy, jaką miał otrzymać główny wykonawca.