Trudno powiedzieć, by były to zaskakujące informacje. Władze potwierdzają, że koszt budowy nowego stadionu może wynieść nawet 40 miliardów rubli (4 mld zł). Ale media celują jeszcze wyżej, a dotąd to one były bliżej prawdy.

Trudno już sobie przypomnieć, ile ten obiekt miał kosztować. Gazprom Arena – bo pod tą nazwą był znany od początku – miała pochłonąć 13,5 miliarda rubli, czyli niespełna 1,4 mld zł. Tak było jeszcze w 2006 roku. Ale od tego czasu cała masa problemów i, przynajmniej domniemanej, korupcji doprowadziły do zmiany w liczbach.

Zmiana jest tak wielka, że doczekała się oficjalnej krytyki ze strony premiera Miedwiediewa zaledwie miesiąc temu. Wtedy też zapowiedział, że więcej pieniędzy na tę budowę z budżetu federalnego nie pójdzie i władze miasta muszą sobie radzić same.

A problem wcale nie maleje. Obiekt, który miał być oddany w 2008 roku, jest w połowie drogi i ma być gotowy w 2014 – w najlepszym wypadku. W najgorszym? Niektórzy mówią już o 2017, czyli zaledwie rok przed półfinałem mundialu, który ma być tu rozegrany.

Trudno się dziwić sceptycyzmowi, bowiem powodów do niedowierzania przybywa. Z budowy wyprowadza się dotychczasowy wykonawca, firma Transstroj. W listopadzie poznamy jej następców. Tymczasem kolejna wersja projektu – nie wiadomo, czy ostatnia – została ukończona tego lata.

Nie tak dawno najwyższe spekulacje odnośnie kosztów mówiły o 44 miliardach (4,5 mld zł), ale zostały zdementowane przez kierownika budowy, Wiaczesława Siemienienkę. Dziś, po zmianach w dokumentacji, mówi się o 43 miliardach, co jest marnym pocieszeniem. Władze liczą, że będzie taniej, ale i tak znacznie drożej, niż miało być jeszcze w pierwszej połowie 2012 roku. Miało być 33 mld rubli, będzie 35-40. W najlepszym razie.