Choć wszystkie spekulacje od miesięcy na to wskazują, klub wciąż powstrzymuje się z ujawnieniem kluczowej informacji. Według „Daily Mail” wkrótce padną oczekiwane słowa: LFC zostają na Anfield.

Budowa nowego stadionu w Stanley Park jest uzależniona od znalezienia sponsora dla jego nazwy, który pokryłby nawet 30% kosztów lub więcej. Jednak zdaniem dziennika próby zainteresowania sponsorów spełzły na niczym i klubu po prostu nie stać, by budować samodzielnie obiekt wart ok. 400 mln funtów.

Zamiast tego mają powstać nowe trybuny główna i północna na Anfield za łączną kwotę 150 mln. Mimo tak dużej różnicy korzyści mają być podobne – pojemność rzędu 60 tys. miejsc, w tym aż 7 tys. miejsc biznesowych, dla maksymalizacji zysków.

Podczas gdy wszyscy wciąż oczekują na ostateczną decyzję Liverpoolu, trwa procedura odkupywania domów wokół obiektu (zwłaszcza po zachodniej stronie), które wstrzymują rozwój klubu. Mieszkańcy muszą bowiem mieć dostęp do światła dziennego, a rozbudowa głównej trybuny pozbawiłaby ich tego dobra. W miejscu szeregówek mają powstać powierzchnie komercyjne, najprawdopodobniej na czele z hotelem.