Kłopotów Hydrobudowy ciąg dalszy – tym razem Narodowe Centrum Sportu wzywa wykonawcę do wypłaty odszkodowania w wysokości 1/4 podstawowego kontraktu (netto). Na oddanie 309 mln zł Hydrobudowa ma 10 dni.

To najgorszy tydzień w historii Hydrobudowy i całej grupy PBG, do której firma należy. Banki zablokowały jej konta, więc w poniedziałek firmy złożyły wniosek o ogłoszenie upadłości. We wtorek ceny ich akcji spadły o ok. połowę (do chwili pisania tekstu, spadek trwa) i osiągnęły najniższy poziom w historii.

A na domiar złego Narodowe Centrum Sportu żąda od konsorcjum budującego stadion odszkodowania w kwocie 308,832 mln zł. To 1/4 kontraktu podstawowego netto, której odebraniem straszył już wiosną zeszłego roku premier Donald Tusk. Dziś to już nie groźba, bo do spółki wpłynęło pismo o karze związanej z oddaniem Stadionu Narodowego po terminie. Teraz Hydrobudowa i jej partnerzy mają 10 dni na zapłatę.

Nie mają jednak zamiaru uginać się pod presją NCS i jego żądanie uznają za całkowicie bezzasadne. Hydrobudowa deklaruje, że wyjdzie na drogę sądową, by chronić interesy wykonawców. Teoretycznie w sądzie firmy mają niemałe szanse choćby dlatego, że sam nadzór Narodowego Centrum Sportu nad inwestycją oraz kierowanie do budowniczych tysięcy poprawek nieujętych w umowie wpłynęły na tempo zakończenia prac.