Chorzów: Jak Śląski został narodowym
źródło: GazetaKrakowska.pl; autor: michał
Od tygodnia jesteśmy zasypywani uwagami i pytaniami, bo w naszej bazie funkcję stadionu narodowego pełni wciąż Stadion Śląski. I tak zostanie dopóty, dopóki PZPN nie zmieni swojej decyzji. A skąd się ona wzięła?
Reklama
„Gazeta Krakowska” wspomina dziś, jak doszło do nadania Stadionowi Śląskiemu statusu stadionu narodowego Polski. Było to dokładnie 10 lipca 1993, a uchwała PZPN nadająca najwyższą rangę „Kotłowi Czarownic” przeszła jednogłośnie. Co więcej, otrzymała pozytywną opinię Rady Sportu przy Prezydencie RP.
Chodziło jednak o coś więcej, niż samą nazwę. Było to zaledwie półtora miesiąca po zakończonym zamieszkami meczu Polski z Anglią, po którym FIFA zamknęła Śląski na mecze międzynarodowe. Konieczne były inwestycje w modernizację, bo w Polsce nie było innego obiektu spełniającego ówczesne standardy. Status narodowego był krokiem w kierunku uczynienia ze Śląskiego tego jedynego, reprezentacyjnego stadionu w kraju. Innych kandydatów próżno zresztą szukać – Śląski był ogromny, miał świeżo zainstalowane sztuczne oświetlenie i wydawało się, że żaden obiekt poza chorzowskim nie może pełnić tej roli.
Modernizacja ruszyła wkrótce po tym. Najpierw nowe stopnice na zachodniej trybunie, później zupełnie nowa zachodnia – mniejsza, za to dwupoziomowa i z szerokim zapleczem. Tak, z grubsza, wyglądał obiekt od 1997 roku, aż spotkała go trwająca modernizacja. Sprawa statusu nadanego w 1993 przycichła, a dzięki organizacji najważniejszych meczów ostatnich dekad ranga obiektu się utrwaliła i nie była poddawana dyskusji. Aż do teraz.
Choć w Warszawie powstał Stadion Narodowy, to jego „narodowość” jest wyłącznie kwestią nazwy zarejestrowanej w urzędzie patentowym. Jego status jednak nie został potwierdzony przez organizatora rozgrywek piłkarskich.
Komentarz Stadiony.net: Musimy go napisać, bo trudno zliczyć uwagi, czasem chyba zbyt emocjonalne, które dostajemy od chwili dodania do bazy Stadionu Narodowego. Liczyliśmy się z koniecznością wyjaśnienia swojej decyzji, więc czas skorzystać z okazji.
Na początek: rozumiemy, czym kierują się entuzjaści zmiany na „tronie” Polski. Nazwy – Narodowy i Śląski – mówią same za siebie. Kolorystyka: barwy Polski kontra barwy Śląska. Finansowanie: z podatków całej Polski kontra z podatków ślązaków. Do tego rozmiar, lokalizacja – to też sugeruje, że narodowym powinien być... Narodowy. Naturalna kolej rzeczy, przynajmniej z pozoru.
Tak jednak nie jest, co zresztą zafundował nam wszystkim minister sportu (właściwie wszyscy z kolei, od Lipca, przez Jakubiak, Drzewieckiego, Giersza, po Muchę). Od 2007 roku kwestii statusu w ogóle bowiem nie rozpatrywano. Ot, uznano, że wystarczy zarejestrować nazwę w urzędzie patentowym. Co zresztą po dziś dzień jest jednym i JEDYNYM argumentem stawianym przez Ministerstwo Sportu, które uznało „swój” obiekt za narodowy. Jego rzecznik mówi w rozmowie z „Gazetą Krakowską”, że nikt inny nie zarejestrował takiego znaku towarowego.
A my pytamy – co z tego?! Gdybyśmy zarejestrowali sobie znak towarowy „Narodowy Serwis Internetowy” to czyniłoby to nas jedynym, oficjalnym i najlepszym serwisem w polskojęzycznym skrawku Internetu? Jasne, że nie. Ze stadionami jest podobnie – nie znamy przypadku, w którym państwo budowałoby tak wielki stadion z myślą o uczynieniu z niego narodowego i jednocześnie z pominięciem organizatora rozgrywek. Ba, w niektórych krajach związki piłkarskie uczestniczą w finansowaniu (Irlandia) czy wręcz są inicjatorami i późniejszymi właścicielami takich inwestycji (Anglia, Szkocja).
W Polsce PZPN został jednak zignorowany. I, w naszej ocenie, nie usprawiedliwia kolejnych ministrów fakt, że Polski Związek jest utożsamiany ze wszelkim złem. Bo o ile przeciętny 15-latek jest w stanie wymienić główne patologie tej instytucji, o tyle ten sam 15-latek ma też świadomość, że bez porozumienia z PZPN nie da się organizować najlepszych meczów Reprezentacji, finałów Pucharu Polski czy meczów o Superpuchar (na które zresztą Narodowy jest zdaniem niektórych za dobry).
Dlatego, choć podzielamy wątpliwości wielu naszych Czytelników, w tej chwili za narodowy uznajemy Śląski, nie Narodowy (który zresztą ma wkrótce stracić swą nazwę na rzecz sponsora). Oczywiście liczymy na szybkie porozumienie w sprawie dłuższej współpracy między Narodowym Centrum Sportu a PZPN, które pozwoli sytuację zmienić. Sygnały dające nadzieję już są. Do tego czasu jednak Stadion Śląski znajdziecie w „czubie” polskiej sekcji Stadiony.net, a Narodowy – jako obiekt bez drużyny – na czele tabeli „Inne”.
Reklama