Gdańsk: Prezydent i operator spierają się publicznie

źródło: Trojmiasto.pl / Sport.pl; autor: michał

Najpierw był wpis na blogu prezydenta Adamowicza. Później oświadczenie Lechii Gdańsk. Teraz Sport.pl informuje, że już w najbliższych tygodniach do klubu może wejść komornik. Według najgorszego scenariusza Lechia może nawet stracić PGE Arenę.

Reklama

Przypomnijmy, że na początku grudnia władze Gdańska skrytykowały działalność Lechii Operator, spółki zarządzającej PGE Areną Gdańsk. Prezydent wystawił wtedy symboliczną „żółtą kartę”. Teraz na swoim blogu sprawia wrażenie, jakby sięgał po czerwoną. W bardzo mocnych słowach wypomina klubowi piłkarskiemu i jego spółce-córce… prawie wszystko. Wylicza nie tylko sprawy leżące w jego kompetencji, jak działanie stadionu, ale też sytuację sportową w klubie.

Prezydent atakuje

Niewynajęte loże, świecące pustkami miejsca biznesowe, brak współpracy z agencjami artystycznymi, kompletny brak pomysłu na wylansowanie PGE Areny na rynku show biznesu to tylko niektóre przykłady zaniechań – pisze prezydent Adamowicz. Wyliczanie na tym się nie kończy i włodarz Gdańska podsumowuje z niepokojem wyniki finansowe klubu, który jest na dużym, 10-milionowym minusie. Straty notuje też Lechia Operator, zarządca stadionu.

PGE Arena Fot: Piotr Krajewski, a-pk.pl

Prezydent idzie jednak dalej. Lechia Operator - nie tylko zainkasuje od UEFA pieniądze za rozegrane w Gdańsku cztery mecze, ale zyska też niewypracowany przez siebie ogromny kapitał promocyjny i wizerunkowy – atakuje. Jednak niezależnie kto byłby operatorem, czerpał by te same korzyści, o czym miasto wiedziało w chwili podpisywania umowy.

Lechia odpowiada

Lechia nie pozostała głucha na ostre słowa krytyki. Z jednej strony w klubie przyznają, że nie zaczęli najlepiej. Część winy na pewno leży po naszej stronie. Nie ukrywaliśmy tego, sukcesywnie wprowadzamy działania, które mają tą sytuację zmienić – czytamy w oświadczeniu wydanym w środę przez Biuro Prasowe Lechii.

Jednak już w kolejnym akapicie Lechia przechodzi do kontrofensywy i wylicza utrudnienia, jakie stanęły na drodze klubu. Opóźnienie w oddaniu stadionu spowodowało, że nie można było zorganizować przynajmniej kilku imprez, które miały wypromować obiekt. Mecz Polska-Francja musiał być przeniesiony do Warszawy. Nie mogło odbyć się spotkanie Lechii ze świeżo upieczonym tryumfatorem Ligi Europy - FC Porto. Stadion według pierwotnych umów miał być gotowy 20 stycznia ub.r. Termin ten został przesunięty na 30 kwietnia 2011 r. Tymczasem Lechia Operator przejęła obiekt dopiero 5 sierpnia.

Operator stadionu odstąpił od kar umownych, jakich mógł w związku z tym domagać się od spółki BIEG 2012. Podnosiliśmy tylko, że wiele aktywności blokują prace jakie jeszcze trwały na stadionie po dopuszczeniu go do użytku. Ale robiliśmy to w stosunku do zainteresowanych stron bezpośrednio, nie chcieliśmy tego robić publicznie. Dziś głośno o karach blisko pięciu milionów złotych jakie wykonawca ma zapłacić za opóźnienia właścicielowi. Ale nikt nie pyta jak te opóźnienia wpłynęły na funkcjonowanie stadionu i jego dzierżawcy – czytamy dalej.

A na stadionie… komornik?

Spółka Lechia Operator nie wywiązuje się z zobowiązań wobec miejskiej spółki BIEG, która w imieniu miasta jest właścicielem stadionu. Lechia Operator zobowiązała się bowiem w umowie do rocznej zapłaty za dzierżawę stadionu w wysokości 2 milionów złotych. Co miesiąc BIEG wystawia Lechii fakturę. Dziś zadłużenie Lechii Operator wobec BIEG wynosi 280 tysięcy - alarmuje prezydent, który podkreśla, że nie jest to jedyna kwestia, którą zaniedbuje obecny zarządca stadionu. Prezydent ostrzegł wprost, że umowa z operatorem może zostać rozwiązana.

Zdaniem „Gazety Wyborczej” do takiej sytuacji mogłoby dojść, gdyby nie została uregulowana trzecia faktura. Suma 280 tys. dotyczy dwóch – z listopada i grudnia. Trzecia to styczniowa. – Możemy też skorzystać z innego zabezpieczenia w formie poręczenia na milion złotych wystawionego przez spółkę Lechia Gdańsk – mówi Adam Kalata, wiceprezes spółki BIEG 2012. To oznaczałoby, że do klubu wszedłby komornik i zajął majątek o wartości należnej właścicielowi obiektu.

- Skończyły się miłe rozmowy, a zaczęły schody. Sytuacja klubu jest bardzo zła. Oczekuję, że Andrzej Kuchar zacznie podejmować decyzje, jakie powinien podejmować większościowy akcjonariusz. Musimy poznać program naprawczy, który wyprowadzi Lechię z tego kryzysu - wyjaśnia „Gazecie Wyborczej” prezydent Adamowicz.

Reklama