Poznań: Co drugie krzesełko puste, co czwarte rozdane?

źródło: własne; autor: bartosz / michał

Kiedyś mecz Kadry Narodowej był dla danego miasta i lokalnych kibiców ważnym wydarzeniem. Dziś wieczorem, gdyby nie rozdawane za darmo sponsorom bilety, Kadra grałaby na świecącym pustkami obiekcie Lecha.

Reklama

W czerwcu PZPN podwyższył średnie ceny biletów na Reprezentację, pomysł argumentując walką z chuligaństwem. PR-owo to całkiem ciekawe zagranie, bo niektórzy odbiorcy – przez niektóre media określani jako rodziny z dziećmi - mogliby rzeczywiście pomyśleć, że rozruchy na meczach powodują ludzie nisko uposażeni, z marginesu społecznego. Jednak dla wielu innych taka argumentacja to bzdura.

Przytoczmy chociażby fakt, że przeciętny mocno zaangażowany kibic klubowy, wydaje pieniądze na bilety i dojazdy na mecze nawet cztery razy w miesiącu (np. 2 spotkania u siebie i 2 na wyjeździe). Jak więc finanse mogłyby trwale odstraszyć, tych złych, groźnych kiboli, wokół których zgęstniała atmosfera po wydarzeniach bydgoskich z maja tego roku? Przyczyna podwyżek zdaje się tkwić w chęci pomnożenia wpływów do kasy działaczy i wykorzystania koniunktury związanej z nowymi arenami w Polsce. Wysokie ceny na mecz z Węgrami (40, 80 lub 120 zł) z pewnością nie zachęcają do odwiedzenia stadionu Lecha dzisiejszego wieczora.

Stadion Lecha dziś będzie świecił pustkami? Fot: Piotr Wagner, Carte

Potencjalnych bywalców spotkań organizowanych przez PZPN może zniechęcić też atmosfera meczów reprezentacji. Fanatycy, którzy dbali o wysoki poziom dopingu, zrezygnowali z prowadzenia tego typu działań przy okazji wizyt Kadry w swoich miastach. Tłumy pozbawione zorganizowanej formy wspierania zawodników potrafią pokrzykiwać jedynie zrywami, które nie utrzymują się przez dłuższy czas. Zanik tak chwalonej i cenionej przez obserwatorów otoczki spotkań kadry z pewnością ma swój udział w spadku sprzedaży. Taka sytuacja utrzymywała się chociażby podczas wizyt kadrowiczów na stadionach Legii, Lechii, Zagłębia i Śląska Wrocław. Nie inaczej będzie dzisiaj w Poznaniu. Trener Franciszek Smuda twierdzi, że fani wesprą swój zespół dopingiem, najprawdopodobniej czeka go spore rozczarowanie.

„Gdzie jest orzeł?!” – to najgłośniej wykrzykiwane hasło w piątkowy wieczór, podczas meczu z Włochami. Oburzenie opinii publicznej po usunięciu Orła Białego z koszulek polskiej kadry nie minęło. Ponadto, od zakończenia piątkowej rywalizacji ze „Squadra Azzurra” dziennikarze dowiedzieli się, że nawet przedstawiciele firmy Nike, produkującej koszulki dla PZPN, namawiali działaczy do utrzymania Godła Narodowego zamiast wstawienia logotypu swojej organizacji na stroje zawodników. Jak władze Związku uzasadniały zmianę godła na logo? Podobał się ankietowanym (choć pytania, czy podoba się jako zastępstwo Godła, nie było w ankiecie…).

Abstrahując od tego, czy opinie na temat ludzi związku są słuszne, czy nieco przesadzone, to jednak z pewnością odstraszyły od zakupu biletu na mecz z Węgrami. Jakby tego było mało, od czasu Zniknięcia Orła polski zespół w świadomości wielu rodaków został przemianowany z „Reprezentacji”, na „kadrę PZPN”. Zatem coraz mniej osób chciałoby się utożsamiać z zespołem narodowym.

- Liczymy na to, że wytwarza się moda na chodzenie na reprezentację. I ta moda, a także coraz lepsza gra kadry spowodują, że na mecz z Węgrami przyjdzie sporo kibiców - twierdził sekretarz generalny związku, Zdzisław Kręcina, podczas wizyty w stolicy Wielkopolski trzy tygodnie temu.

Na spotkanie z Włochami bilety jeszcze się rozeszły. Wiadomo – nowy stadion, świetny przeciwnik. Jednak według nieoficjalnych informacji, gros wejściówek zostało rozdanych sponsorom i działaczom terenowym (według naszych informacji to liczba kilkunastu tysięcy!). Nie inaczej będzie w Poznaniu. Dziś rzeczniczka PZPN przyznała, że do godziny 12:00 rozeszło się zaledwie 7 tys. wejściówek. Nawet podwojenie tej liczby i kolejna hojna pula darmowych wejściówek nie sprawią więc, że stadion będzie pełny. Zapełnienie co drugiego krzesełka wydaje się najwyższym możliwym wynikiem. Przy czym tylko co drugie z tych już zapełnionych krzesełek przyniesie organizatorom jakiekolwiek zyski.

Reklama