Jak poinformował portal gazeta.pl, „Warszawa jest coraz bliżej budowy największej hali widowiskowo-sportowej w kraju”. W sprawie obiektu, który stanie obok Stadionu Narodowego, wkrótce zapadną kluczowe decyzje. Minister Sportu i Turystyki zaznacza, że taki obiekt już dawno powinien pojawić się w stolicy kraju.

Dogonimy Europę?

Mam świadomość, że Warszawie, ale też Polsce ucieka wiele imprez. Bardzo wiele podmiotów międzynarodowych chce organizować wydarzenia właśnie w stolicy naszego kraju. Tu albo nigdzie indziej. Z takim zdaniem już się spotykaliśmy. To dlatego ta hala jest po prostu Warszawie potrzebna — tłumaczy wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska dla sport.pl.

Nowa hala byłaby dostosowana pod organizację wydarzeń do 22 000 osób. Tym samym mogłaby śmiało konkurować z największymi tego typu halami w Europie, czyli np. z O2 Areną w Londynie. Pierwszy raz dyskutowano o zagospodarowaniu tego terenu w czasie projektowania PGE Narodowego. W 2014 roku władze miasta na podstawie projektu JEMS i Dawos przyjęły miejscowe plany zagospodarowania terenów wokół stadionu, gdzie jest miejsce na halę. Rozpisano konkurs i wyłoniono zwycięzcę, który przygotował projekt, ale do budowy nie doszło.

Wizualizacja otoczenia PGE Narodowego

Powstanie do 2030 roku?

Minister Sławomir Nitras zaznacza, że teraz trwa proces odzyskiwania gruntu od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ma powstać spółka, która będzie gotowa do realizacji projektu w przypadku otrzymania gwarancji budżetowych. Sprawa odzyskania terenu jest przesądzona — zdaniem ministra to kwestia tygodni, może dwóch miesięcy.

Zrobiliśmy wstępny kosztorys takiego projektu. Przy hali na około 20 000 widzów koszty inwestycji należy szacować na około 1,5 miliarda złotych — przekazała wiceprezydent Warszawy. Jak stwierdza Kacper Sosnowski, autor artykułu na portalu gazeta.pl, projektowanie i uzyskanie wszelkich decyzji można zamknąć w dwa lata. Trzy lata to realny czas na wybudowanie obiektu.