Nowy Sącz: Mniejszy stadion dla Sandecji?

źródło: własne | MK; autor: michał

Nowy Sącz: Mniejszy stadion dla Sandecji? Miało być 8 tysięcy miejsc, a może być tylko 6 tysięcy. Jeśli tak, Nowy Sącz nie może liczyć na najwyższą kategorię UEFA. Odrzucony oferent uważa, że to za mało, kibice wściekli, a prezydent... pod wpływem alkoholu?

Reklama

Urząd miasta w Nowym Sączu odrzucił ofertę firm S-Sport i Justmar, które chciały zbudować nowy stadion dla Sandecji za 60 zamiast 50 milionów oczekiwanych przez samorząd. Według naszych informacji budżet zarezerwowany na lata 2018-2019 przez miasto jest niedoszacowany, ale prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak uważa, że za takie pieniądze da się zbudować stadion zgodny z oczekiwaniami miasta przy Kilińskiego.

Prezydent stanowczy, ale... pod wpływem?

Nie mam zamiaru wydać 60 milionów na budowę stadionu Sandecji, bo wiem, że można zrealizować ten projekt za niższą cenę – zapewnił stanowczo w piątek Ryszard Nowak, przy czym natychmiast dodał, jak tę niższą cenę można osiągnąć: poprzez zmniejszenie stadionu.

Według piątkowej deklaracji obiekt ma mieścić od 6 do 8 tys. miejsc, podczas gdy w unieważnionym przetargu pojemności 6 tys. nie brano pod uwagę. Jeśli taki wariant zostanie zrealizowany, to stadion straci szansę na otrzymanie najwyższej kategorii UEFA, umożliwiającej rozgrywanie meczów międzynarodowych.

Oczywiście Nowy Sącz nie potrzebuje aktualnie obiektu zdolnego do organizacji meczów Ligi Mistrzów, ale 6 tysięcy to zdecydowanie za mało. Nie jest to nasza opinia, lecz odrzuconej firmy S-Sport, która zaproponowała możliwość rozbudowy stadionu z wyjściowych 8 tysięcy do 10-12 tys. w razie wzrostu zapotrzebowania. Taki wzrost jest zdaniem firmy całkiem możliwy.

Znacznie większe kontrowersje od samej deklaracji prezydenta Nowaka wzbudziło jednak jego samopoczucie. Po piątkowej konferencji padają podejrzenia, że samorządowiec odpowiadał na pytania dziennikarzy pod wpływem alkoholu. Trudno jednoznacznie ocenić to po poniższym nagraniu, ale podobno dało się wyczuć (relacja z drugiej ręki). Jeśli tak było, to prezydent musi mierzyć się z poważnym kryzysem wizerunkowym.

To nie jedyny powód prezydenta do wstydu. Trzeba pamiętać, że właśnie w piątek pod ratuszem pojawili się demonstrujący kibice Sandecji. Przyszło ich ok. 300-500, z hasłem „Nowoczesny stadion, a nie pudrowanie trupa” na dużym banerze i szeregiem postulatów spisanych na stronie internetowej kampanii na rzecz nowego stadionu.

Po ok. 40 minutach rozeszli się do domów, niestety bez żadnego zainteresowania ze strony urzędu. Ryszard Nowak już wcześniej zastrzegał, że nie będzie wtedy dostępny, jednak żaden z podległych mu pracowników urzędu nie pofatygował się do kibiców.

Jaki jest nowy plan?

Po powrocie do punktu wyjścia Nowy Sącz chce nieco zmienić strategię. Przede wszystkim, stadion ma potanieć. Zostaną stare maszty oświetleniowe i kilka innych elementów, a pojemność – jak już wspomnieliśmy – może spaść nawet o jedną czwartą.

Zamiast jednego przetargu w trybie projektuj + buduj miasto zamierza rozpisać dwa osobne, najpierw na projekt, a potem dopiero na budowę. To jednak nie musi oznaczać oszczędności finansowych. Za to niemal na pewno wydłuży prace.

Komentarz Stadiony.net: O prezydencie, co rzuca słowa na wiatr

Kibice zarzucają Ryszardowi Nowakowi, że nie waży słów i nie wywiązuje się z obietnic związanych ze stadionem. W liście do kibiców Ryszard Nowak zapewnia, że wcale nie rzuca słów na wiatr. Ja jednak będę się upierał, że rzuca, sam sobie przeczy i w dodatku nie bardzo wie, co mówi.

Przykład 1. Kwota na inwestycję. Ktoś jeszcze pamięta, że ten stadion miał powstać za 20 milionów? Potem za 35 milionów? Teraz jest 50, ale to naprawdę skromna kwota w porównaniu do oczekiwań miasta. Wiem to ja, nie będąc specjalistą, a jedynie obserwując inwestycje stadionowe w całej Europie, ale z jakiegoś powodu nie wie tego prezydent i oskarża oferenta o zawyżanie ceny, a to poważny zarzut. Takie oskarżenia z ust kogoś, kto podwaja budżet inwestycji i bez namysłu rzuca kwotami co kilka tygodni? Panie Prezydencie, to Pan był nieprzygotowany do projektu, a nie wszyscy dookoła.

Przykład 2. Prace rozpoczną się we wrześniu. Choć opracowanie projektu (nawet częściowej) przebudowy musi trwać kilka miesięcy, to prezydent Ryszard Nowak nonszalancko obiecywał, że we wrześniu 2017 stadion będzie w budowie. Taki harmonogram był nierealny już w chwili składania deklaracji. Co gorsza, Ryszard Nowak nie uczy się na swoich błędach. Pod koniec grudnia znów obiecał, że wkrótce ruszą prace. Nie wspomniał jednak, że mowa wyłącznie o rozbiórce obecnego stadionu, która może się zacząć jeszcze w styczniu lub lutym. Co z tego, skoro po jego rozebraniu miesiącami nic się nie wydarzy? Spytajcie w Bytomiu, jak piękny mają stadion po przedwyborczym "rozpoczęciu budowy", od którego minęły trzy lata bez postępu. Budowa nie ma szans ruszyć w tym roku, jeśli miasto utrzyma obecny kurs.

Przykład 3. Pojemność. To miał być stadion na 8-10 tysięcy miejsc. Później na 8200, pod koniec grudnia Nowak mówił już tylko o „oscylowaniu” wokół 8 tysięcy. W piątek obniżył pułap do 6-8 tysięcy miejsc. Jeśli takie zmiany nie są rzucaniem słów na wiatr, to co nim jest?

Przykład 4. Pieniądze z PFR (nie) na stadion. Jeszcze w październiku prezydent Nowak stanowczo zaprzeczał, jakoby 30 mln zł ze sprzedaży udziałów w wodociągach Polskiemu Funduszowi Rozwoju miało zasilić konto budowy stadionu. Tymczasem w najnowszym komunikacie urzędu miasta czytamy wprost, wytłuszczonym drukiem, że „30 milionów na stadion Sandecji”. Nie chodzi o to, że tych 30 milionów miasto nie powinno przekazywać na stadion - to całkiem rozsądne. Jednak po co było przekonywać, że środki nie są pozyskiwane w tym celu?

Pojemność, harmonogram, cena, źródło finansowania – w każdej z tych kwestii w ciągu kilku miesięcy były zmiany deklaracji i zdziwiłbym się, gdyby przeciętny kibic Sandecji umiał się w tym połapać. Panie Prezydencie, niechże się Pan zdecyduje i przynajmniej w jednej kwestii dotrzyma słowa. Bo ile ono jest aktualnie warte?

Michał Karaś

Reklama