Ivan Kmotrik powiedział głośno „dość”! Nie zamierza dokładać dalej do budowy stadionu narodowego i żąda przejęcia inwestycji przez władze publiczne.

Wczoraj po meczu kończącym 28. kolejkę słowackiej ligi właściciel Slovana Bratysława Ivan Kmotrik symbolicznie uderzył pięścią w stół. Zapowiedział, że nie będzie dalej inwestował w stadion narodowy w Bratysławie.

Po kilku latach od rozpoczęcia projektu nie są nawet gotowe wszystkie fundamenty. Wstrzymywana wielokrotnie inwestycja na gruzach Tehelnego pola ruszyła dopiero w grudniu 2014 i wciąż ma problemy proceduralne. Aktualnie prokuratura sprawdza, czy zgodnie z prawem ustalono plan zagospodarowania przestrzennego dla stadionu, który ma być połączony z wysokościowcami.

– W ostatnich miesiącach mi się już przejadło. W mojej opinii najlepiej, jeśli właścicielem stadionu będzie nie Kmotrik, ale miasto albo państwo. Chcemy skończyć z problemami, że ludzie narzekają albo zarzucają mi, że buduję coś żeby z tego czerpać zyski. Nam to przez lata przysporzyło bardzo dużo pracy, żeby uzyskać pozwolenia od 35 instytucji, a i tak sprawa jest w prokuraturze – mówił wczoraj słowacki milioner na pomeczowej konferencji.

– Powiązane z tym niekończące się problemy kosztowały mnie już za wiele. Dlatego mówię otwarcie: niech państwo to przejmie i udostępnia Slovanowi tylko na mecze. Zobaczymy, jak się na to zapatruje miasto i państwo. W każdym razie trzymam się tego, że lepiej, żeby Kmotrik nie był właścicielem. Mnie może tu kiedyś nie być, stadion zostanie. Nie wzięliśmy od państwa ani korony, chociaż mogliśmy. Nie chcemy wysysać publicznych pieniędzy, chyba że ktoś ustali inaczej. Jeśli ktoś myśli, że ja chcę na tym zarabiać, to jest w błędzie.

Kmotrik sugeruje, że jeśli uda się szybko przekazać stadion publicznej instytucji, to budowa może się zakończyć jeszcze wiosną 2017.