Wrocław: Jest zabezpieczenie, nie ma podwykonawcy

źródło: Gazeta.pl; autor: bartosz

Stadion Śląska na Pilczycach będzie jednym z najlepiej chronionych w kraju. Na obiekcie zamontowano siedem systemów bezpieczeństwa, w tym parkingowy, interkomowy i tryskaczy przeciwpożarowych. Teraz miasto szuka firmy ochroniarskiej, która będzie je monitorować i strzec stadionu 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu – informuje „Gazeta Wyborcza”.

Reklama

Przetarg na ochronę

Spółka Wrocław 2012 ogłosiła przetarg na firmę ochroniarską, która będzie pracować na arenie przy Alei Śląska we Wrocławiu. Do jej zadań będzie należało strzeżenie obiektu przez całą dobę, w tym znajdującego się tam mienia. Pracownicy ochrony będą również pilnować ludzi przychodzących na mecze, a także konwojować pieniądze pozyskane ze sprzedaży biletów.

Zwycięska firma oprócz pracowników stacjonujących na miejscu będzie musiała zapewnić obiektowi protekcję zmotoryzowanej jednostki interwencyjnej. Powinny być to minimum dwie osoby wyposażone w środki przymusu bezpośredniego oraz uzbrojone w broń palną. Grupa na wezwanie przyjeżdżać ma na stadion w ciągu kwadransa za dnia, a nocą w czasie nie dłuższym niż osiem minut.

Codziennie przez 12 godzin ochroniarze będą też pracować jako obsługa recepcyjno-portierska w strefie wejściowej do biznes klubu.

Na stadionie jest zainstalowany system kontroli dostępu, system parkingowy, system telewizji przemysłowej, sygnalizacji pożaru, interkomowy, tryskaczy przeciwpożarowych i dźwiękowy system ostrzegawczy. Zadaniem ochrony będzie monitorowanie i reagowanie na sygnały przesyłane z różnych czujników i kamer.

CES zwolniony

Firma Imtech, którą bezpośrednio zatrudnia główny wykonawca prac na stadionie Śląska, Max Boegl, rozwiązała umowę z firmą CES. W czwartek informowaliśmy o protestach podwykonawców, pracujących na pilczyckiej budowie, którym CES był winny pieniądze.

Dziś okazało się, że nie tylko podmioty zatrudniane przez tę firmę mają do niej pretensje. Cierpliwość stracili jej zleceniodawcy, którym CES zarzuca brak płatności. - Zdecydowaliśmy się na ten krok ze względu na to, że CES znacznie przekroczył terminy oddania poszczególnych etapów prac. Nie potrafił też przedstawić zaświadczenia, że nie ma długów wobec swoich podwykonawców – mówi Robert Nowak, dyrektor ds. korporacyjnych w Imtechu.

Wczoraj do mediów wypłynęła informacja od właścicieli CES-u, że Imtech jest im winny pieniądze. Według tych pierwszych, rozwiązanie umów pomiędzy oboma podmiotami to pokłosie tych właśnie nieporozumień.

Reklama