Turcja: „Dzięki Bogu nie doszło do katastrofy”

źródło: TodaysZaman.com; autor: michał

Szokujące wieści docierają z miejsca, gdzie do niedawna stał słynny stadion Ali Sami Yen. Okazuje się, że były obiekt Galatasaray od lat groził katastrofą. Firma wykonująca rozbiórkę uznaje za cud, że słaba konstrukcja nie pogrzebała tysięcy ludzi – relacjonuje „Today's Zaman”.

Reklama

Firma Aşçıoğlu odpowiedzialna za rozbiórkę trybun Ali Sami Yen ujawniła niepokojące wieści. - Ludzie ledwo uniknęli śmierci. Ten budynek, zbudowany z niedostatecznie mocnych elementów, z bożą pomocą uniknął zawalenia się. Nawet bez wiedzy na temat technik budowy można łatwo pojąć, co było nie tak... Tylko jedna piąta potrzebnych stalowych podpór była użyta, podobnie betonu było pięciokrotnie mniej niż powinno. Ten budynek był po prostu wielokrotnie słabszy niż powinien – tłumaczył w Stambule Yaşar Aşçıoğlu, prezes firmy.

Tyle zostało z dawnego "Piekła"

Ujawnił, że ilość zbrojeń w konstrukcji była prawie pięć razy niższa niż na nowym stadionie. - Zburzyliśmy go w 15 dni, choć wstępnie planowaliśmy, że zajmie nam to 75 dni. On się rozpadał, jakby był z papieru – relacjonował Aşçıoğlu.

Jak się okazuje, o bardzo złym stanie technicznym wiadomo było od... 1964 roku! Wtedy nastąpiła inauguracja obiektu. W dniu meczu Turcji z Bułgarią, gdy na stadionie była rekordowa liczba 48,6 tys. widzów, część trybun osunęła się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.

Reklama